Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

piątek, 27 października 2017

Bardzo średni październik.

Nie raz pisałem na łamach swojego bloga wędkarskiego, że jestem wędkarzem dziwnym. Po prostu, gdy inni łowią, ja niekoniecznie. Tak samo sprawa ma się na odwrót, gdy inni zerują, ja mogę pochwalić się ładnymi rybami.


Niestety, ale po fantastycznym wrześniu, który utkwi mi na długo w pamięci, przyszedł krótko mówiąc słaby październik. Powinno być na odwrót, bo łowiąc drapieżniki na spinning, efekty teraz powinny być lepsze, ale ja jak widać mam bardziej rękę do ryb w mniej typowych warunkach.

Oczywiście dobry wędkarz, to ten analizujący i jakieś tam wnioski wyciągnąłem. Przede wszystkim lubię łowić ryby agresywnie żerujące (tyczy się to okoni), dlatego dużo bardziej wolę strzały w obrotówki i woblery niż dłubanie okoni gumkami. Szczerze powiedziawszy, nie za bardzo lubię łowić gumami - tzn. aktualnie trochę mi to zbrzydło, bo całą przygodę z wędką nimi prawie łowiłem. A jak powszechnie wiadomo, ryby już schodzą coraz niżej i mimo, że przyjmują nadal sporo pokarmu, żeby odżywić kiełkującą już ikrę, to potrzebują mniej intensywnych bodźców. W październiku jednak, udało mi się złapać dwa okonki nieznacznie przekracające trzydzieści centymetrów na bardziej "letnie" przynęty.


Jedyna fajniejsza ryba, czyt. szczupak, już taki dobre 70+ porwał mi plecionkę Mikado. Przewinąłem ją na drugą stronę, po metrówce ze września, ale no niestety. Tym bardziej dziwne, bo hamulec miałem dość lekko ustawiony i ryba swobodnie wybierała linkę. Na pocieszenie złapałem kilka mniejszych kajtków w okolicach 55-60cm. Szkoda bo lubiłem tą plecionkę, mimo że tania to nigdy dotąd mnie nie zawiodła.


Niestety, ale problemem jest u mnie czas. Wypraw mało i co też istotne, są niestety krótkie, co w parze z moim lenistwem, ogranicza do minimum kombinatorykę nad samą wodą. Raczej z reguły nie mam czasu na przewiązywanie zestawów i częstą zmianę miejsc, bo bym miał mało z samego łowienia.

Na koniec miesiąca trochę niechętnie przestawiłem się już na drop shota i coś się udało wydłubać, chociaż na pewno nie są to rozmiary mnie interesujące. Tutaj też trochę z lenistwa chodzę raczej z większymi gumami, ok. 10cm co raczej negatywnie wpływa na ilość brań. Z jakością też bywa różnie, bo wiadomo niekiedy małe gumy są skuteczniejsze, nawet na większe ryby. Ale ja po prostu lubię łowić na duże gumy i jak widać, nawet małe okonki spokojnie je jedzą ; )





Zobaczymy, może jak naprawdę zrobi się zimno, coś w większa gumkę mi przywali. Z drugiej strony, przyznam się szczerze, że męczy mnie ta Motława. Nie odpoczywam tak jak powinienem i dużo bardziej wolę łowić za miastem. Tylko niestety wiązałoby się to z naprawdę z jeszcze niższą ilością wypraw. Ale chyba coraz mniej cisnę pod wynik, pod internetową rywalizację, a bardziej patrzę na wypoczynek. Chyba się powoli starzeję hehe.. ; )


Serdeczności.
B.