Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

czwartek, 12 lipca 2018

Jaka wędka na okonia ? Kij z pracowni czy seryjny ?


W wędkarskim internecie, wątków dotyczących sprzętu jest według mnie stanowczo za dużo. Paradoksalnie rozkwit wędkarstwa i coraz to grubsze katalogi firm, powoduje u wielu wędkarzy problem dotyczący doboru odpowiednich dla siebie pozycji. Postanowiłem, więc dzisiaj poruszyć temat wyboru wędki okoniowej na swoim blogu wędkarskim, który przewija się często na forach internetowych, a nawet w mojej skrzynce mailowej.









W sumie pomysł na ten tekst, powstał w mojej głowie w ostatnim czasie, gdy tropiłem ( nawet skutecznie zresztą) okonie na gdańskiej Motławie. Podczas następnych dwóch wypadów, o których jeszcze nie pisałem na swoim blogu spinningowym, znowu złowiłem okonie 30+ i zdałem sobie sprawę, że bez sensu dałem się porwać tej całej "sprzętologii", która zamiast pomagać wręcz przeszkadzała. Szedłem za jakimiś internetowymi trendami i można powiedzieć, że sam sobie psociłem. Paradoksalnie, mój udany sezon na Motławie zawdzięczam wędkom tanim, co pokazuję, że nie chodzi tutaj o to, co ile kosztowało, ale to, żeby trafić z zastosowaniem do łowiska, przynęt i innych zmiennych. Trochę bolącym jest, zainwestowanie kilku tysięcy złotych w sprzęt, który będzie nas trochę sabotował, gdzie inny wędkarz, łowiący koło nas, na bardzo budżetowy, spinningowy ekwipunek, będzie od nas skuteczniejszy. Bolącym dla osób wyciągających wnioski (co jest chyba w wędkarstwie najważniejsze), bo niestety w internecie zauważam sporo osób stosujących tzw. wyparcie; bo przecież wydali półtora tysiąca na wędkę z pracowni to jest taka dobra.. i potem następną, jeszcze jedną, szukając złotego grala klasy premium, bo tanie wędki są z automatu gorsze.. Sam trochę wpadłem w takie błędne koło, ale przychodząc po rozum do głowy, często wracałem do sprawdzonych, tanich konstrukcji i jak pokazuje mój sezon skutecznie łapałem okonie. Dlatego tak pomyślałem, że napiszę ten tekst, żeby pomóc uniknąć w przyszłości takich błędów co ja, a przy tym zaoszczędzić trochę pieniędzy. Żeby była jasność nie uważam, że tanie wędki też są lepsze, tylko najważniejszym jest po prostu trafienie z zastosowaniem, a tu koszta wbrew pozorom nie grają aż takiej roli.



Moje dwa ostanie okonie 30+ z Motławy.

Poruszając temat wędek okoniowych bardziej dogłębnie, trzeba przyznać, że jest on dość skomplikowany. Mam tu na myśli to, że okonie przy dzisiejszej dostępności przynęt, a co za tym idzie samych technik, możemy łowić na wiele sposób. Do tego, sam rynek oferuje coraz to bardziej specjalistyczne kije; to określenie nie tyle ma oznaczać coś drogiego, profesjonalnego, ile o wąskim zakresie zastosowania. Odejście od szeroko pojętej uniwersalności ma na celu to, żebyśmy więcej kupowali, ale trzeba przyznać że polski spinningista w dobie internetu, na przestrzeni kilku ostatnich lat bardzo się rozwinął i sam potrzebuje czegoś bardziej specjalistycznego pod swoje potrzeby, a sami producenci mają zapewniony przy tym spory popyt.


Ciężar wyrzutowy, moc wędki.


Opisując te wędki chciałbym zacząć od ich mocy. Ogólnie w Polsce jest bardziej spopularyzowane posługiwanie się ciężarem wyrzutowym, ale jeżeli weźmiemy blanki customowe (czyli takie, które przykładowo zbroimy sobie w pracowni), bądź też wędki seryjne za oceanu, to wtedy częściej posługujemy się określeniem mocy, która jest opisywana za pomocą funtów (lb). W odniesieniu do polskich miar, możemy to przełożyć na kilogramy, gdzie 2lb będą się równać mniej więcej 1kg. Ma to na celu oznaczenie jakiej mocy linek powinniśmy używać, przykładowo 1-6lb. Oczywiście te wędki też mają opisane cw., ale często jest dość mocno niedoszacowane. Przykładowo amerykanie nie postrzegają go tak jak my, w kontekście zakresu samego wyrzuty, a tego jakie gramatury kij najlepiej będzie animować. Jednakże moim zdaniem i tak jest to mocno nieprecyzyjne, co też wiąże się z ich innym stylem łowienia, ale o tym później. Amerykanie oznaczają swoje wyroby w uncjach, gdzie jedna uncja równa się naszym 28gr, przez co podają swoje wytyczne za pomocą ułamków (np. 1/4 oz.). Wyroby polskich producentów są zazwyczaj poprawniej opisane w kontekście zakresu ciężaru wyrzutowego (w porównaniu do amerykanów), choć jak wiadomo wszędzie występują kwiatki. Katalogi japońskich blanków czy wędek u polskich dystrybutorów, również będą czytelniejsze dla polskiego odbiorcy, a często opisy cw. będą się pokrywać z naszymi wyobrażeniami. Ogólnie optymalny ciężar wyrzutowy dla danego kija, powinien w teorii znajdować się gdzieś pośrodku, przykładowo ciężaru główki jigowej i samej gumy, która też coś waży.





Podsumowując, jeżeli rozglądam się za interesującymi mnie blankami firm zagranicznych, często w pierwszej kolejności patrze na funty i jestem w stanie dość trafnie wytypować przyszłe zastosowanie wędki, czyli jakimi przynętami będę mógł komfortowo łowić. Co do mocy zalecanego użycia linek wędkarskich, żyłek czy plecionek, nie można brać tego dosłownie, bo często będziemy stosować je mocniejsze niż podaje producent. Stosujemy także hamulec w kołowrotku, tak więc patrząc na praktykę, nie będziemy robili niż szkodliwego dla wędki. Ogólnie w slangu wędkarzy interesujących się wędkami czy blankami typu "premium", możemy często spotkać się z określeniem typu "ośmio-funtowa", co oznacza że producent określa swój wyrób do 8lb mocy, np. ośmio-funtowa elitka czy osiem funtów w dolniku, co przekłada się na moc wędki np. 2-8lb.




Postaram się teraz opisać (mniej więcej), jak poprawnie opisane funty będą pokrywać się z ciężarem wyrzutowym (rozumianym w polskim kontekście). Do tego posegreguję to na klasy. Zaczerpnąłem to słowo trochę z wędkarstwa muchowego, ale możemy też wędki spinningowe tak ogólnikowo nazywać. Przykładowo ultralight, który w skrócie nazwiemy UL.

X-UL (extra-ultralight) - 1-4/5lb - 1-4gr - Jest to już skrajna odmiana ultralighta. Wędki tego typu są wykorzystywane już pod skrajnie lekkie przynęty. Doskonały wybór pod białoryb, czy też bardzo lekkie okoniowanie. W wędziskach tego typu, najczęściej łowi się do dwu gramowej główki plus malutka gumka w stylu fish up'ów 1,5" czy keitech'a 2". Przy moim Quantumie Felchen Centex i użyciu deliaktniejszej szczytówki, 1,5gr główka czy czeburaszka kończy komfort podbijania szczytem. Takim kijem łowię malutkimi micro jigami na 3,5mm główkach wolframowych!.

UL (ultralight) - 2-6lb - 1-5/7gr. - Najbardziej popularne wędki do "dłubania" okonków na polskich łowiskach. Takie kije obsługują "paprochy", czy też małe gumeczki 1,5-2,5" na główeczkach do 5gr. Oczywiście obsłuży nam też inne małe cukiereczki pod okonie, jak obrotówki do max #2, czy też niewielkie woblerki. Dobry wybór dla osób chcących zacząć przygodę z okoniami. Osobiście w tej klasie łowię Microflexem od DAM'a do 7gr, co jest jednym z najlepszych wyborów wśród wędek nie będących wklejankami, przy niższym segmencie cenowym. Odpowiednikiem wśród górnej półki cenowej będą często blanki japońskich producentów (które przy tej mocy chyba najwięcej oferują) - przykładowo Matagi czy też seryjne wędki z kraju kwitnącej wiśni jak Major Craft czy Graphiteleader.

L (light) - 2-8 lb - 2-8/10gr - To są już trochę mocniejsze okoniówki, które nie będą najlepszym wyborem dla osób chcących łowić półtora gramową czeburaszką i malutką gumeczką. Tutaj raczej przeznaczenie tej wędki zaczyna się od 3gr i przynętach trochę większych jak Keitechy 3'', a kończy nawet przy 10gr. Jest też dobra propozycja do drop shota, czy też analogicznie przynęt twardych w zakresie odpowiednich gramatur - takimi kijkami w wodach stojących pociągniemy nawet obrotówkę #3. Oczywiście przy wyborze odpowiedniej długości i wklejanej szczytówki możemy takimi kijkami łowić na boczny trok, caroline rig etc. W tej klasie od kilku sezonów cenię sobie najwyżej fabryczne St.Croix Legend Elite 2,13 8lb, ze starszej nie produkowanej już serii. Mój nowy nabytek w tej klasie to wędka na blanku Suzuki 6lb, która tak naprawdę ma 8lb.

ML/M (medium-light, medium) - do 10/12lb - 5-15/20gr - czyli kije średnio lekkie, bądź średnie. Patrząc na pierwszy rzut oka ich moc, raczej "średnio" wpisuje się w realia polskich, okoniowych łowisk. Ale! Okoniarz musi mieć różne wędki, bo przecież nie chodzi tutaj tylko o wielkość ryb, ale techniki, a co za tym idzie przynęty jakimi będziemy łowili. Przykładowo takie wędziska przydadzą nam się gdy będziemy łowili trochę większymi ciężarki do drop shota czy bocznego troka. Ponad to, jest to też dobra alternatywa dla osób, chcących połączyć dwa gatunki ryb, np. szczupaka z okoniem i łowić oba te gatunki na podobne przynęty, przykładowo zakładając sobie keitecha 4" i łowiąc z opadu na główki 10-15gr, obrotówki #3, średnie wahadła czy woblery. Moim podstawowym kijem do takich zastosowań, jest Mikado Inazuma Flash Perch i mimo, że jest wklejanką, posiada u mnie szeroki wachlarz zastosowań.


Moje okoniowe wędki. Od dołu: Quantum Centex, Microflex 1-7gr, Suzuki 6lb, St.Croix Legend elite 8lb, Phenix tx 10lb, Mikado Inazuma Flash Perch do 18gr.

Słowem sprostowania, przyjęte przeze mnie wartości (mocy, ciężaru wyrzutowego) w poszczególnych klasach, nie mają być idealnie trafione w punkt, ile po prostu sklasyfikowałem je (według swojego uznania), jako swego rodzaju drogowskaz, który ma ułatwić pogląd na to zagadnienie. Jakby nie patrzeć konstruktorzy w firmach wędkarskich opisują je po swojemu (z lepszym lub gorszym skutkiem) i często zanim nie weźmiemy kija samemu do rąk, trochę wróżymy z fusów. Do poszczególnych klas, podałem też przykłady jakiś wędek, którymi łowię, ale też nie chcę żeby to było odbierane jako "must have" ile po prostu coś, czym łowię i jestem zadowolony. Nie lubię też pisać wpisów na swoim blogu w stylu 'kup to i tamto i nałapiesz", bo wolę napisać tekst, w którym ogólnie wytłumaczę jak powinna wyglądać wędka do określonego zastosowania i potem jakiś mój czytelnik, zwróci uwagę na konkretny aspekt w sklepie, macając kij i może to mu w jakimś stopniu pomoże nie przestrzelić z zakupem. Druga sprawa, że nie jestem jakimś testerem (teraz modne jest też "ambasadorem") konkretnej marki, który bierze profity za reklamę. Nie dajcie się zwariować i nie wierzcie, że ktoś, kto dostaje za darmo wędkę firmy x i ma ją opisać w internecie, nie będzie jej gloryfikował.


Długość


Co do długości wędki, sprawa jest według mnie bardzo indywidualna. Powiem wprost, znam wielu bardzo dobrych wędkarzy, którzy stosują inne długości ode mnie (na podobnych łowiskach) i można powiedzieć, że efekty mamy porównywalne. Przykładowo jak ktoś lubi spinningować z łódki długim kijkiem np. 2,4 m. wzwyż, to niech tak łowi! Nie patrzcie na jakieś internetowe mody, że przykładowo wędka na łódkę musi być krótka, 2 metry albo nawet mniej. Tak samo teraz jest moda na wędki do street fishingu, które są bardzo krótkie. Ktoś lubi? Spoko, ja nie mam z tym problemu. Teoretycznie dłuższym kijem rzucimy dalej, ale też nie zawsze; ma to dużo wspólnego z tym jak ładuje się blank, jak został uzbrojony, jaką linkę stosujemy. Dla mnie taka długość się przydaję, gdy łowię w zaczepach i holować siłowo rybę do góre, jak i oczywiście samo prowadzenie przynętę np. nad zielskiem jest łatwiejsze przy dłuższym wędzisku. Dodatkowo zawsze skuteczniej zatniemy ryby z dalszej odległości i ogólnie łowiąc z brzegu, taki kij będzie bardziej operatywny. Jednak próbując przechytrzyć okonie na lekkie przynęty często nie rzucamy daleko (np. w moim przypadku na Motławie), a krótszy kij na pewno mniej męczy rękę, co jest szczególnie przydatne podczas animacji okoniowych smakołyków i też często wygodniej obłowimy jakieś niepozorne miejskie miejscówki. Jednak gdy chcemy łowić np. na boczny trok, dłuższy kij nam się bezapelacyjnie przydaję, aby komfortowo zarzucać zestaw. Sam osobiście na swoich łowiskach (street fishing, czasem łódka i jezioro) łowię dość krótkimi wędkami, gdzie moja ulubiona długość to 2,1-2,3m. Przy zakupie musimy sobie po prostu odpowiedzieć na pytanie, gdzie będziemy łowili i dobrać coś optymalnego, patrząc na nasze preferencje, a nie to, kto co piszę w internecie.


Żeby łowić grube okonie na Motławie, wcale nie potrzebuje dopisku "street fishing" na blanku.


Wklejanka dobra rzecz ?


Zauważyłem jedną rzecz wśród bardziej zaawansowanych spinningistów, która mnie szczerze mówiąc trochę śmieszy. Ogólnie wielu wędkarzy wychodzi z założenia, że wklejanki są gorsze, od jednolitego blanku. Jako młody adept wchodzący w tajniki spinningu pytałem dlaczego i po tych rozmowach można było wysnuć dwa wiodące "wnioski". Przede wszystkim takie wędki, mają gorsze ugięcie (mniej progresywne), które wygląda mniej więcej tak, że mamy miękki szczyt, a reszta jest "betonowa". Coś w tym jest i sporo wędek (wklejanek) kiedyś tak wyglądało i o ile np. do sandaczy taka kontrukcja może się sprawdzić, to przy okoniach możemy gubić ryby. Z tego co pamiętam jednak, nie wszystkie wędki takowe były i sam kilka dobrych lat temu posiadałem wędki, które ładnie kładły się pod rybą i nawet nie było widać owego przesztywnienia w miejscu wklejenia "protezy", więc owy argument jest moim zdaniem bzdurą. Wystarczyło po prostu dobrze poszukać, a nie skreślać te kije z uwagi, na niektóre nieudane konstrukcje. Drugi zarzut odnośnie tych konstrukcji to gorsza/mniejsza czułość, jeżeli chodzi o syngnały dochodzące do dłoni wędkarza. Z tym też się nie zgodzę, bo moim zdaniem większym wytłumieniem jest samo to, że wędka jest np. dwuskładem. Łowiłem na wklejanki, które czułością nie ustępowały tradycyjny wędką, a były nawet czulsze; chodzi tutaj po prostu o rodzaj mat grafitowych czy nawet to jak ktoś trzyma kij - ja przykładowo kładę palec wskazujący na blanku.

Moja niezawodna uniewersnalka wklejka - Mikado Inazuma Flash Perch do 18gr. 
Wyciągnąłem na nią kilka dużych szczupaków, największego 102cm.

Jeżeli ktoś lubi wklejanki niech na nie łowi i moim zdaniem, żadne inne kije nie pokażą nam (wzrokowo) tak brań. Niekiedy są niezastąpione podczas chimerycznego żerowania okoni czy złej pogody i też są dobrym rozwiązaniem, jeżeli łowimy na żyłki, które jakby nie patrzeć zacierają czułość zestawu. Będą one jednak narzędziem mniej uniwersalnym i np. do twardych okoniowych przynęt średnio się nadają. Obrotówki jeszcze spokojnie poprowadzimy, ale np. woblery twichingowe już nie.

Przegladając jednak fora internetowe, wklejanki pomału wracają do łask, szczególnie wśród osób celujących w produkty z górnej półki. Szczególnie mam tutaj na myśli japońskie kije topowych producentów. Oznaczone są w katalogach jako "solid tip", często z dopiskiem mebaru bądź ajing. Są to bardzo czułe i szybkie kije, z progresywnym ugięciem, ale mocnym dolnikiem (ajing będą go miały najmocniejszego). Ogólnie na dalekim wschodzie te wędki wykorzystywane są do łowienia ze skalistych, wysokich nabrzeży, gdzie owy zapas mocy w dolniku się przydaje.


Akcja kija


Ten akapit jest dla mnie najważniejszym z całego tego tekstu. Przede wszystkim, w jaki artykuł nie wejdziemy, wędkarze łowiący okonie, piszą o wędkach bardzo szybkich. Wszyscy lubią ostre x-fastowe szpady i uważają je za najlepszy wybór. Problem jednak w tym, że niestety moje empiryczne doświadczenia często temu przeczyły. Druga sprawa, że często ludzie błędnie opisują czym akcja wędziska w ogóle jest!

Ale po kolei. Co to znaczy, że kij jest szybki bądź bardzo szybki ? Kiedyś myślałem, że jest to wyznacznik ugięcia/progresji wędki (innymi słowy, wędka super szybka, miała giąć się tylko w części szczytowej), ale badając dogłębniej temat, wygląda to inaczej. Szybkość wędki możemy określić, machając nią na sucho i patrząc jak szybko szczytówka wróci do swojego pierwotnego położenia - im szybciej się to stanie, tym kij jest po prostu szybszy. W internecie jest sporo tabelek, gdzie przykładowo przy kiju x-fast gnie się sam szczyt, a przy akcji slow aż po dolnik. Jest to kompletna bzdura. I właśnie samą szybkość i tylko nią, powinniśmy nazywać kolejno: X-FAST, FAST, MED-FAST, MODERATE, SLOW.


Phenix Tx 712S - X-FAST, ugięcie szczytowe, blank bardzo suchy.

Użyłem wcześniej w swoim tekście słowa "progresja" i jest ona właśnie drugim elementem składającym się na akcje wędziska. Progresje moim zdaniem da się poprawnie określić, nie podczas machaniem na sucho wędką (jak przy szybkości), ale podczas jej ugięcia pod obciążeniem. Im kij gnie się głębiej pod rybą, tym jest bardziej "paraboliczny". Tak naprawdę teraz na rynku, mało jest wędek, które pokazują pełną parabole (ugięcie po dolnik), a większość z nich jest tzw/ pół-parabolikami, czyli ugina się sprawnie gdzieś do połowy blanku, gdzie na dole mamy dość spory zapas mocy. Są jednak wędki, gdzie ugięcie przesunięte jest wyraźniej ku górze i wtedy mówimy o małej progresji blanku i jego ugięciu szczytowym. Patrząc osobno na szybkość danej wędki i jej ugięcie, dopiero wtedy możemy określić jej akcję. Przykładowo wędzisko może mieć dość dużą progresję, a być bardzo szybkie. Słowo progresja, możemy zamiennie stosować z ugięciem.


St. Croix Legend Elite LES70LF - FAST, ugięcie pół-paraboliczne, blank dosyć mięsisty.

Oczywiście, na akcję wędki składa się wiele aspektów technicznych. Pierwszym czym chwalą się producenci jest moduł sprężystości czyli PSI - jest to innymi słowy jednostka nacisku funta na cal kwadratowy (jest określana w milionach). Im wyższy jest ten moduł, tym uzyskamy większą sprężystość przy zastosowaniu mniejszej ilości materiału, a co idzie za tym możemy tworzyć blanki o cieńszych ściankach, co przekłada się na czułość. Dodatkowo są one dzięki temu lżejsze i mają mniejszą bezwładność, przez co wędka będzie bardziej cięta, szybsza. Analogicznie niestety przez ową delikatność konstrukcji (głównie cienkie ścianki) są bardziej narażone na uszkodzenia mechaniczne.


Suzuki RXF-6lb-702 - FAST, ugięcie paraboliczne, blank mięsisty.

Mówiąc o akcji wędziska, możemy jeszcze użyć takiego sformułowania jak mięsistość blanku. Abstrahując od głębokości ugięcia, chodzi tutaj o jego "gumowatość". Trudno to opisać słowami, a raczej jesteśmy to w stanie zauważyć podczas pracy blanku przy zmiennym obciążeniu, a najbardziej np. przy uderzeniach ryby łbem. Czujemy jak blank to wybiera, podobnie jak amortyzator dziury w jezdni. Spotyka się też określenie, że wędki mają to ugięcie "ciepłe". I właśnie taką akcją charakteryzują się raczej blanki o niższym module, gdzie te najbardziej wyżyłowane, czyli z większą liczbą milionów PSI, są właśnie bardziej suche mimo, że przykładowo uginają się pod maksymalnym obciążeniem do podobnego momentu. Niestety, teraz większość wędek jest jak najbardziej wyżyłowana, a wędki cieplejsze były raczej wyznacznikiem starszych czasów. Ale takie trendy wyznaczają sami spinningiści, a producenci się do tego dostosowują. Teraz tylko niektórzy wędkarze znający temat piszą, o starych, już nie produkowanych blankach amerykańskich producentów, mięsistych, z charakterystycznym środkowym ugięciem.


Quantum Felchen Centex 2,10m - MODERATE, ugięcie paraboliczne, mięsisty.

Oprócz zastosowania samych mat grafitowych, na akcje wędki przekłada się między innymi zbieżność blanku; im blank jest bardziej zbieżny (wąski szczyt, gruby dolnik), tym wędka będzie miała ugięcie bardziej szczytowe. Analogicznie gdy blank jest mniej zbieżny, czyli bardziej "slim", tym kij będzie się głębiej giął. Oczywiście podałem te właściwości przy teoretycznym zastosowaniu tych samych mat, jednak są one często łączone, a nawet dodaje się do nich oploty z innego materiału na poszczególnych odcinkach blanku, aby uzyskać konkretny efekt, np. zwiększyć moc w dolniku, czy nawet nadania blanku bardziej suchego charakteru na jego całej długości. Dodatkowo sama ilość zastosowanej żywicy w tych strukturach, też wpływa na końcowy efekt. Ponadto warto zwrócić uwagę przy zakupie wędki, na to jakie ma łączenie - np. wędki ze spigotem, zawsze będą bardziej progresywne, niż te nasadowe.

Pisałem o wędkach zrobionych na blankach węglowych, ale warto wspomnieć też o tych z włókna szklanego. Sam miałem okazję łowić wędką o takiej konstrukcji i jest to narzędzie bardzo specyficzne. Przede wszystkim takie kije są lejące, mają dużą bezwładność, do tego będą często sporo cięższe. Jednak niesamowita progresja i "klejenie" ryby, jest wielką zaletą i przez to niekiedy takie wędki znajdą zastosowanie. Problem tylko, że niekiedy trudno coś nimi wciąć.


Dobór akcji wędki pod łowienie okoni.



Co do szybkości takiej wędki, tak jak już wcześniej wspomniałem, nie uważam, żeby te najszybsze są najlepszym pomysłem na okonie - szczególnie gdy używamy plecionek (które jeszcze bardziej wszystko usztywniają). Łowiąc na przynęty miękkie, czyli jigując czy też łowiąc nawet na drop shota i używając kijów trochę wolniejszych, okoń zasysając przynętę trochę później orientuje się, że coś jest nie tak. Mamy więcej czasu na zacięcie i moim zdaniem ten kontakt nie jest dla niego taki parzący. Oczywiście używając "x-fastów", wyżyłowanych na tytanowych przelotkach, lepiej będziemy wszystko czuć, ale moim zdaniem wędki trochę bardziej przymulone będą efektywniejsze, paradoksalnie podczas słabego żerowania ryb. Jedynym momentem, w którym mi się to sprawdzało (bardzo szybki kij) było łowienie na drop shota, gdy używałem małych haczyków i zbroiłem gumę za pyszczek, bądź też zbroiłem całą gumę hakiem offsetowym, po to, żeby ją skutecznie wbić.


Bardzo szybki TX-712S i okonie na drop shota.

Okonie wcinałem wtedy najczęściej za twardą kość na górze pyska, a nie cienką błonę po bokach podatną na rozerwanie, a w takim wypadku trzeba się postarać, żeby zgubić rybę. Podobne przeznaczenie, mają amerykańskie x-fasty. No prawie.. niestety, ale muszę zmartwić osoby, które uważają, że takie x-fastowe st.croix jest na sandacze/okonie, bo nie jest. Wędka została skonstruowana do łowienia bassów w zaczepach, gdzie często łowią na haki offsetowe, zacinają z całej siły i wyciągają ryby siłowo, jak worek kartofli z jakiś konarów drzew. To wędkarze w Europie wykorzystują ich walory użytkowe łowienia do sandaczy, ale tak naprawdę ich przeznaczenie jest inne. No i trzeba przyznać, że pysk basa, a delikatny okonia, to co innego. Warto jeszcze wspomnieć, że niektórzy z łowców dużych okoni, na głębokich zbiornikach używają bardziej sztywnych wędek niż Ci, którzy łowią na łowiskach płytkich i jest to rozsądne, bo trzeba po prostu większej siły, żeby takiego okonia z kilkunastu metrów wciąć. Ale przy używaniu plecionki i odpowiednio ustawionym hamulcu, na płytkich i średnich łowiskach, damy sobie rade ciepłym kijem, nawet przy dużych okoniach.


Dobrze amortyzujący blank, na pewno pomaga mi wyciągać okonie w okolicach 40stu centymetrów z Motławy. Tym razem pomógł mi w tym DAM Microflex 1-7gr.

Łowiąc przynętami twardymi, przykładowo woblerami do twichingu czy popperami, w internecie możemy też znaleźć dużo nawiązań do x-fastów, jednak tutaj też moje zdanie jest odmienne. Nie potrzebujemy nie wiadomo jak "pałowatego" kija, żeby nadać woblerowi odpowiedniej pracy podszarpywaniami. Oczywiście kijek nie może być kluską, ale w miarę szybka wędka spokojnie obsłuży nam dość niewielkie okoniowe przynęty. Dodatkowo taki bardziej ładujący się kijek, pomoże nam rzucać nielotnymi woblerami. I moim zdaniem, trochę gumowatości w takim kiju nam się przyda w momencie zacięcia - traciłem już ryby z takich sztywnych wędzisk, gdzie w momencie ataku okonia, czułem jak "odbijały" się od tych woblerów, nie amortyzując od razu. Dodatkowo okonie słabiej zapinają się woblery; mamy tam dość małe kotwice i przynęty twarde po prostu nie są tak zasysane jak gumki. Obrotówki jak można się domyślić również doskonale wpisują się w podany opis.






St. Croix Legend Elite sprawdzał mi się doskonale, przy różnych łowiskach i technikach okoniowych. Nie straszne też mu były przyłowy. Świetny kij.

Abstrahując już od momentu brania, sama bardzo szybka akcja wędziska też wpływa negatywnie na sam hol. Po prostu łowiąc takimi kijami z plecionką, czuć te walenia okonia "telegrafowanie", które moim zdaniem taki zestaw źle wybiera (jak popsuty amortyzator dziury), a jak wiadomo okoń poza kością, ma te błonki podatne na rozerwanie. Oprócz tego oczywiście, bardzo przydaje nam się progresywnie pracujący blank, która zapewnia nam dobrą amortyzację. To czy będzie on pełny parabolikiem czy będzie miał więcej zapasu mocy w dolniku, zależy bardziej od indywidualnych preferencji, ale gdy łowimy w zaczepach, przy bardziej zaciśniętym hamulcu, ugięcie paraboliczne będzie na pewno naszym sprzymierzeńcem. Czasami duże okonie zassysają przynętę (szczególnie gumy przy różnych technikach), praktycznie bez pokazania jako takiego brania, więc słabo zacięte, będą potrzebowały sporej amortyzacji, tak więc wybór odnośnie wędki jest jasny.


Quantum Felchen Centex, o akcji MODERATE i pełnym parabolicznym ugięciu pozwalał mi wyciągać chimeryczne okonie z Motławy zapięte za tzw. skórkę.


Podsumowując, najbardziej uniwersalny kij okoniowy powinien być dosyć szybki, aby nadać przynęcie gumowej czy twardej odpowiedniej pracy, a podczas walki z rybą powinien być ciepły i mieć ładne progresywne ugięcie. Oczywiście można kombinować i do bardzo szybkiego kija stosować żyłkę, ale to sztuka dla sztuki. Taka praca wędki zresztą posłuży nam do różnych linek i praktycznie obsłuży wszystkie techniki i przynęty.


Wędka z pracowni czy kij seryjny ?


Opiszę Wam to szczerze, tak jak ja to widzę, na bazie swoich wszystkich doświadczeń związanych z zakupem różnych wędzisk. Pisząc w skrócie, przez moje małe obeznanie w temacie, a w tym trochę snobizmu, wyrzuciłem sporo pieniędzy w błoto, a nawet zaryzykuję stwierdzenie po latach, że się sfrajerzyłem. Dopiero teraz mogę napisać, że już coś o wędkach wiem (choć zapewne moje wnioski cały czas będą ewoluować).

Kupowałem sobie jakieś pierwsze wędki seryjne, gdzie trafiałem w miarę z ich zastosowaniem, ale potem zaczynałem kombinować. W skrócie coś co już działało, chciałem zamienić na coś droższego, co miało w rezultacie być lepszym kijem (głównie ze snobizmu). Tylko problem w tym, że swoją wiedzę czerpałem, nie tyle ze swoich doświadczenia (bo było po prostu niewielkie), ile czytałem to co piszą na forach internetowych, bądź to, co mówili mi pracowni bądź sklepie. O ile jeszcze w sklepach często dobrze mi doradzali, to w pracowni nie koniecznie byłem zadowolony z finalnego efektu.




Jest oczywiście dogmat, z którym się spotkałem, że idąc do pracowni wędkarz powinien wiedzieć co chce, czyli mówiąc w skrócie mieć już dość sporą wiedzę na temat wędek. Z jednej strony jest w tym słuszność, ale z drugiej jakby nie patrzeć chcemy sobie kupić po prostu fajny kijek i doświadczony rodbuilder powinien, zrobić nam coś optymalnego. Przykładowo, idąc do pubu z dobrą whisky, często przy zamówieniu, barman pyta się co do tej pory piłem i jeżeli, widzi, że jestem raczej w temacie zielony, poleje mi coś, co by pasowało większości osób. Nie dajmy się zwariować, bo gdyby naprawdę do tego wymagana była taka wiedza, to taką wędkę po jej nabyciu ukręciłbym sobie sam.

Problem moim zdaniem nie leży w zbyt małej ilości informacji ze strony klienta, ile tego, jak sprawę widzi i jakie ma przyzwyczajenia sam konstruktor. W moim przypadku problem polegał na tym, że rękodzielnik miał jakąś swoją wizję łowienia, pod którą robił sprzęt, która poniekąd kłóciła się z moim łowieniem, a ja po prostu wierzyłem, że tak ma to wyglądać! Co najgorsze na forach internetowych pisali podobnie i ogólnie wędki są teraz robione na pewną modę. Problem jednak w tym, że finalny produkt, który często kosztował 1500zł albo nawet więcej, był mniej przystosowany pod moje łowienie niż wędki za 200-300 zł, na które łowiłem do tej pory! Mało tego, zauważyłem, że sporo osób ma podobny problem, ale stosują tzw. wyparcie. Czyli, skoro wydali tyle kasy uważają, że to jest i tak lepsze, mimo, że np. z nowego kija w tytanach spadają im ryby. Często kończy się to tak, że kupują coraz to nowsze wędki z pracowni, a coś czym by skutecznie łowili stoi w szafie.


Na co zwrócić uwagę w pracowni ?


Przede wszystkim, wędki z pracowni nie są szyte na miarę w takim stopniu jak się ludziom wydaje. Tak naprawdę wybieramy blank, który w 90% determinuje jaki finalny produkt dostaniemy; jest w Polsce jeden wyjątek, czyli Fishing Art, gdzie blanki mogą być wykonane na zamówienie.

I idąc do pracowni, która oferuje jakiś tam zbiór blanków, jednej czy kilku firm, sytuacja jest podobna jak w sklepie - tu macamy goły blank, a tam patyk z przelotkami i rękojeścią. I jeśli nie wybierzemy odpowiedniego dla nas blanku, to po prostu nie będziemy mieli satysfakcjonującej nas wędki. Czyli przyjmując, że oferta blanków w pracowni i wędzisk w sklepie jest podobna, to tak naprawdę znaczenie "wędki szytej na miarę" jest mocnym nadużyciem. Innymi słowy możemy niekiedy lepiej trafić na blank, idealny pod nasze zastosowanie w sklepie, niż w pracowni. Ja miałem dodatkowo ten problem, że korzystałem z usług pracowni, która oferowała blanki głównie jednej z firm, przez co wybór był dość mocno okrojony. Niestety też, często daję się zbyt szybko przekonywać, dlatego wybór ten niejednokrotnie mógł być sporo lepszy, jeżeli brałbym pod uwagę inne firmy.



Powyżej opisałem już mniej więcej akcje blanków dostępnych na rynku. Dodam teraz, że często te droższe, będę super szybkie, bo po prostu produkcja i materiały się na to składają. I teraz, możemy łatwo zapędzić się w kozi róg, bo kupimy sobie droższy kij, niż mamy teraz, a będzie nam gubił więcej ryb.

Gdy mamy już wybrany blank, przyszła pora na jego uzbrojenie w przelotki. Tutaj też mam coś ciekawego od siebie do napisania. Teraz jest moda w internecie, jak i również w pracowniach, na super lekkie i małe przelotki (tytanowe torzite). Teraz skonfrontujcie to, o czym pisałem wcześniej (chociażby o parzącym kontakcie ryby z przynętą). Po prostu dostawałem w rezultacie wędki, które były na maxa wyżyłowane i szybkie. Ogólnie w przelotkach jest tak, że im lżejsza będzie ich łączna masa, tym finalna akcja kija, będzie przypominała akcje gołego blanku. Ugięcie będzie podobne jeżeli tak samo rozmieścimy przelotki, ale akcja się zmieni. Oczywiście niektóre blanki, fajnie jak są uzbrojone w tytany (np. wędki moderate, med-fast), które same w sobie są już kluskami. Druga sprawa, to wielkość przelotek, a mianowicie ich przesadnie mała średnica w części szczytowej! Dla mnie to przeszkadza, o tyle, gdy dowiązuje sobie np. dłuższy przypon z fluorocarbonu i po prostu takie zbrojenie hamuje rzut. I ogólnie całe zbrojenie, które jest za bardzo minimalistyczne, będzie go hamować. Zastosowanie troszkę większych przelotek nie wpłynie mocno na komfort łowienia, a moim zdaniem kij będzie bardziej funkcjonalny. Niestety, ale wędki moje były tak zbrojone, oprócz ostatniej, gdzie dokładnie powiedziałem rodbuilderowi (w nowej dla mnie pracowni) czego oczekuje i wyszła wędka bardziej skrojona pod moje preferencje. Warto, o ile mamy możliwość "pomacać" wędkę już uzbrojoną i zobaczyć jak zachowuję przy konkretnym zbrojeniu.

U góry fabryczna "elitka", na dole kij z pracowni na super małych tytanach.

Co do rękojeści, to jest to sprawa najbardziej indywidualna. Wybierzmy po prostu to, co nam najbardziej pasuje. Warto jednak uzgodnić z rodbuilderem, jaki mamy kołowrotek (chodzi głównie o jego masę), żeby kij z nim się potem odpowiednio wyważał. Przykładowo ciemny korek waży dużo więcej od jasnego, czy pianki. Od siebie mogę dodać, że przy dłuższych wędkach, warto rozważyć rękojeść jednolitą, a nie dzieloną, żeby lepiej kij wyważyć i niekoniecznie robić kija jak najlżejszy.


Mój nowy kij z pracowni pstragman. Chyba najbardziej przemyślana przeze mnie wędka, z której po pierwszych wypadach jestem zadowolony.


Podsumowując zagadnienie, czy warto "szyć wędkę na miarę" pozostawiam Waszej ocenie. Moim zdaniem, głównie zależy to od naszej nutki snobizmu, to czy lubimy się bawić sprzętem, czy szukamy nowych bodźców, no jaka jest zasobność naszego portfela. Ja osobiście od siebie mogę polecić pracownie Wojtka Grocholi - Pstrągman. Zrobiłem tam jedną wędkę, ale mogę jak dotąd ją szczerze polecić. Sam jednak coraz bardziej przemierzam się samemu do rozpoczęcia przygody z rodbuildingiem. Kto wie, może będzie mi to nieźle wychodzić i kiedyś sam otworze swoją własną pracownie.


Niestety ostatnio musiałem odpuścić sobie ryby, bo dostałem jakiegoś mega zapalenia kciuka i wygląda tak jakbym go włożył do ula, ale na szczęście po antybiotyku powoli zaczyna mi to schodzić. Myślę, że mogłem ukłuć się hakiem nad Motławą (gdzie jest sporo syfu) i może od tego wdało się jakieś zakażenie.



Mam nadzieję, że nie zanudziłem tekstem.

Serdeczności.
B.









14 komentarzy:

  1. Jeden z mądrzejszych i ciekawszych wpisów dot. okoniówek w internecie. Bardzo dobre podsumowanie. Co do tanich-drogich wędek - trzeba to jakoś wypoziomować. Przykładowo, na lata obraziłem sie na lekkie łowienie, stosując wklejkę dragon Sensitive Jig 3-15 g. Weka ciężka, lecąca na pysk, zero czucia opadu, hol ryby jak na kiju od szczotki. W tym roku przesiadłem sie na opisywanego Microflexa - strzał w dziesiątkę. Potem zmiana na Major Crafta - jeszcze lepiej. Podsumowaując - chodzi mi o to żeby kij dobierać pod staż łowienia (nie sądzę żeby nawet średnio zaawansowany wędkarz odczuwał przepasc w komforcie łowienia pomiędzy Microflexem a np. drogim MJ albo St.C. z niższej półki), ALE NIE KUPOWAĆ BADZIEWIA. Taki tani kij (ostanio bardzo popularny Grey Stream Jaxona) potrafi zabic przyjemnośc łowienia, utrwala złe nawyki i zwyczajnie wkurwia ;) Pozdr, ŁS

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki bardzo. Ogólnie moim zdaniem, przy odpowiednim wyborze i przy tym co oferuje dzisiaj rynek, możemy sobie wybrać spokojnie coś nawet do 300 zł co pozwoli nam skutecznie łowić ryby i nie będzie to narzędzie mniej skuteczne od wędki z pracowni za 1500 zł. Drogie wędki to przede wszystkim jakiś komfort łowienia, zwiększona czułość, lekkość, ale tylko tyle i aż tyle - moim zdaniem nie wpływa to po prostu na skuteczność, a często może ją pogorszyć np. przez to, że z bardziej wyżyłowanych, ultra szybkich wędek będziemy gubić ryby - trzeba dobrze wybrać, żeby nie wyrzucić pieniędzy w błoto. Mało tego, według mnie lepiej mieć kilka budżetowych wędek niż jedną w tytanach torzite za prawie 2 tysiące, bo lepiej nam to pozwoli się dostosować do warunków. A z tym, że różnica między czymś mega drogim, a tanim będzie słabo zauważalna dla mniej doświadczonych wędkarzy to zgadzam się jak najbardziej i jest to fajne, że się rozwijamy, tylko jak ktoś ma grubszy portfel i złapał bakcyla (do tego w dobie takiego marketingu) to zapewne będzie sobie kupował sprzęt z wyższej półki i tyle. Znam takich ludzi, co praktycznie od razu po głębszym zetknięciu ze spinningiem już kupowali sobie stelle i kij z pracowni - no kwestia też charakteru. Ale ja właśnie lubię taką "starszą gwardie", co przyjdzie z jakimś starym, tanim kijkiem i nakrywa czapką ludzi, którzy dużą wagę przywiązują nawet do wyglądu nad wodą i znaczkom na kamizelce, a sama ich technika i kultura wędkarska w praktyce, często nie dorównuje ich monologom na forach wędkarskich ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartek, to poradź coś na średniego oksa, tak by podbijać 10g+3cale w spokoju,max220 dwuskład, seryjniak. Jak skończy się przesył na YT wyślę ci na maila link do mojej zabawki ostatniej...Nie mam czasu na ryby ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale żeś bolida odpicował ;) Gratulację, szczerze zazdroszczę takich umiejętności majsterkowicza ;)

    a co do wędki, to zależy, czy będziesz do tego łowił raczej lżej czy ciężej do tych 10gr. Co mi pierwsze przychodzi na myśl to microflex do 10gr (on jest trochę niedoszacowany i pociągnie ciut więcej) albo celowałbym w MIkado z dopiskiem perch, tą inazume flash perch albo też chwalą to kamisori. ;) A ten SG finezze nie pasuje ?

    OdpowiedzUsuń
  5. SG mam 4-18, za sztywny, chciałem 3-12 ale nie było w używce.
    Bolid to demonstrator technologii, ale docelowo musi być zmieniony- ledwo mi wchodzi do samochodu po złożeniu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale kozacko wygląda tak czy siak ;)

    Microflex chyba z nich wszystkich będzie najcieplejszy przy holu. Obczaj sobie filmiki wędkarskiej przygody, Paweł tam łowi tym kijkiem do 10gr, 1,90.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zobacz jeszcze od Steponova te wędeczki Favorite ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oglądałem je. A masz jakieś info nt. kongera streeto 2-9. Wiem, że króciak, ale bym to przeżył.

    OdpowiedzUsuń
  9. Macałem coś z tego, nie pamiętam czy dokładnie ten model, ale chyba coś w ten deseń jeżeli chodzi o cw. - wydawały mi się bardzo szybkie. Aż za szybkie jak na mój gust, ale chłopaki co łowią oksy je chwalą w internecie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wgl fajnym kijkiem za śmieszne pieniądze jest jaxon stream, nawet sobie nim raz rzuciłem. Za tą kasę super ;) tylko nie wiem czy ten do 7gr nie byłby ciut za słaby ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo wyczerpujący artykuł, można jak widać sporo się dowiedzieć. Dzięki za ten tekst, na pewno mi się przyda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Podobno takie z włókna węglowego bardzo dobrze się sprawdzają na połowach. Trudno je złamać choć okonie nie są tak ciężkie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Artykuł bardzo dobrze napisany. Super wyczerpujesz temat i pokazujesz wszystkie wady i zalety rozwiązań. Gratuluje i dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobry artykuł, a jeśli szukasz sklepu wędkarskiego, to zachęcam do skorzystania oferty https://sklep.insel.pl/

    OdpowiedzUsuń