Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

czwartek, 26 listopada 2015

Okoniowate na drop shot - sprzęt.

Piszę ten post głównie z uwagi na mój charakter. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale jestem raczej z tych ludzi którzy lubią dochodzić do czegoś samemu. O typie samotnika nie wspomnę. Szczerze powiedziawszy, gdyby nie jakiś procent perfekcjonizmu, na który składa się moja osobowość, jakieś relacje z innymi wędkarzami praktycznie ograniczyłbym do zera. Oczywiście nie licząc ludzi których na prawdę lubię i czuję się doskonale w ich obecności. Tak czy inaczej warto czasami zasięgnąć języka żeby się czegoś dowiedzieć. Rozwinąć.



Metodę drop shot, o czym wcześniej wspominałem pokazał mi mój kolega. Sam chciałem się za to zabrać, ale z własnego doświadczenia widzę, że brakuję w internecie prostych, merytorycznych porad dzięki którym nie będziemy wizualizować siebie nad wodą jako imbecyla drgającego szczytówką przed czołem.

Dzisiaj przez dwie godziny, złapałem dwa przyzwoite garbusy i wpadłem na pomysł, że cyknę kilka fotek, coś z tego skleję i może pomogę komuś równie dziwnemu jak ja haha.






........................

Sprzęt.

Wędzisko

Ogólnie rzecz biorąc to temat rzeka. Co wędkarz to inna opinia. Zdradzę wam sekret, a raczej opowiem ciekawą historie. Jakiś czas temu byłem nad Motławą z moim kolegą. Łowił on wklejanką przy ciężarku dwadzieścia gram i praktycznie w podrygiwaniu nie było żadnej dynamiki. Jego łowienie przypominało trochę naciągniętego zestawem feedera. Robił mega subtelne, deliaktne ruchy. Ja łowiłem szybkim kijem, podrygiwałem książkowo. On łowił piękne sandacze, a ja skończyłem dniówkę z niewymiarowym szczupakiem..

Ale wracając do tematu, według mnie i tego jak ja lubię łowić wędzisko powinno mieć delikatną szczytówkę. Dzięki niej będziemy mogli nadawać drgania i widzieć wszystko co dzieję się z przynętą. Dla przykładu, jakiś "pałowaty" kij do kogutów się nie na da. Czy to będzie wklejanka czy nie, to zależy głównie od naszego budżetu. Ten pierwszy typ będzie wersją ekonomiczniejszą, ale więcej frajdy z łowienia da nam na pewno jednoczęściowy szybki blank. Podsumowując: Kij powinien mieć delikatny szczyt, ale przy tym być szybki i odnośnie okoni oczywiście posiadać płynne, fajne ugięcie.



Kołowrotek. Tutaj moim zdaniem dwie opcję. Albo kupujemy coś taniego z myślą że po sezonie dwóch będziemy mogli to wywalić i bez bólu kupić coś innego. Druga opcja, szukamy coś japońskiego i koniec tematu. Zresztą kołowrotek jak kołowrotek. Równy nawój, hamulec i  nic innego się nie wymyśli.



Plecionka. Nie żyłka tylko plecionka. Całość musi być sztywna żeby nadać ruch przynęcie. Żyłka nie wchodzi w grę. Do tego fluorocarbon na którym wiążemy hak i przymocowujemy ciężarek. Plecionka 0,10 - 0,14. Co do fc zależy od przynęt. Do 4" używam 0,25 powyżej 0,35 - 0,4.

Haki wiążę na fc tzw. owijką. Owijam ok.5 razy. Mniej niż 4 nie ma sensu. Chodzi o to, że hak był dobrze podparty z dwóch stron i konstrukcja była solidna. Panuję opinia, że im grubszy fc tym mniej oplotów, ale ja robię zazwyczaj tyle samo.


Węzły ->

http://www.netknots.com/fishing_knots/alberto-knot/

https://www.youtube.com/watch?v=BCk_wMW08nw


Haki ogólnie stosujemy w dwojaki sposób. Albo atakujemy offsetem, albo zbroimy tak jak główkę jigową. Nazwę ten sposób dla ułatwienia w dalszej części tekstu jako "normalny". Dodam przy tym, że nie musi on być oddalony daleko od przodu naszej przynęty bo ryby połykają wabiki przy tej metodzie pewnie i nie ma problemów z zacięciem.

Keitechy z rowkami są super do offsetów. Inne przynęty też się nadadzą, ale guma musi być miękka. Niektórzy nie lubią tak zbroić i zbroją "normalnie". Nie zauważyłem różnicy w braniach jak i skuteczności zacięć. Kwestia upodobań. Warto wspomnieć, że gumy 2-3" należy zbroić normalnie, bo zbrojenie offsetem jest w tym wypadku zbędne i wpłynie negatywnie na prezentacje przynęty. Wiele osób zakłuwa je za sam pyszczek, ale dla mnie lepiej jak jednak nadziejemy troszkę dalej gumę. Zbrojąc za pysk szybko będziemy tracić gumy i ogólnie cała konstrukcja będzie mniej solidna zmuszając nas po każdym braniu do poprawiania przynęty. Offsetowe haki polecam za to do długich "worm'ów".





Mniejsze gumy do 3" zbroję za pomocą klasycznych haków do drop shota. Przypominają haki karpiowe. Odpowiedni będzie np. model Gamakatsu Worm 39. Jeśli chcemy zbroić "normalnie" przynęty powyżej 4" możemy posłużyć się hakami offsetowymi o węższym kolanku jak Gamakatsu Worm 34. (oczywiście siodełko z przodu haka jest zbędne, chodziło mi o kształt samego haka). Do zbrojenie offsetowego za to, haki powinny mieć szersze kolanko i koniecznie to siodełko, które umożliwi nam prawidłowe zbrojenie przynęty. Od siebie polecam Daiwe WOS. Gdy mamy jakieś długie, cienkie wormy i kolanko będzie się nam wydawać zbyt szerokie, wtedy bierzemy hak offsetowy taki jak Worm 34 o którym wcześniej wspomniałem. Dobry model, bo posłuży nam jak widać w różnych konfiguracjach. Oczywiście jest dużo haków na naszym rynku, a modele które podałem są poglądowe abyście mogli zrozumieć zasady którymi się kierował przy ich doborze.

https://www.youtube.com/watch?v=xPBR58xVNUs

Super sprawą są ciężarki zaciskowe. Możemy sobie regulować na jakiej głębokości będziemy prezentować przynętę. Polecam zwykłe, tanie Jaxony ; )
Najczęściej odległość w moim przypadku to 30-60 cm. Ale to już temat na inny wpis.



Mam nadzieję, że trochę pomogłem ; )

wtorek, 3 listopada 2015

Przeprosiny z okoniami

Ostatnio na tapecie był street fishing. Efekty raczej średnie, nie czarujmy się. Chociaż z drugiej strony jak na pierwsze debiutanckie niespełna dwa miesiące, jest jakiś powód do uśmiechu. Na pewno rewolucją był drop shot. Postanowiłem swój czwarty "drop shot'owy" wypad wykorzystać na zaniedbane przeze mnie i długo nieodwiedzane okoniowe łowisko.

Powinienem sam dać sobie po łapach, że wcześniej nie kombinowałem tam z tą metodą. To raz.
Że nie jeździłem tam w ogóle jesienią, w czasie największej wyżerki. To dwa.


Dzisiaj moim łupem padło 7 okoni +30cm. I jakoś lżej człowiekowi na duszy, że spędził czas w samotności nad jeziorem. Mógł na spokojnie doskonalić technikę. Cieszyć się jesienną wilgotną mgłą wkładająca palce gdzie tylko zdołały się wślizgnąć.

Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie zawitam tam, a dyndająca szczytówka wskaże, że moją przynętę zassał piękny, gruby jesienny okoń.