Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

piątek, 30 września 2016

Jak zrobić chwost do obrotówki

Dzisiaj opiszę jak zrobić moim zdaniem skuteczny chwost do obrotówki. Oczywiście, taki sam celownik na okonie możemy wykonać w popperze, wahadłówce i innych przynętach, ale dla mnie największą robotę robi w wirówkach. Pokażę chwost, który nie zmieni pracy przynęty - będzie lekki, nie będzie stawiał oporu, a tym samym będzie wabił ryby głównie samym wyglądałem.




Do jego wykonania będą nam potrzebne; 

- imadełko (ja mam zwykłe, najtańsze. Nie jestem zaawansowanym krętaczem i do moich zastosowań spokojnie mi wystarcza. Bez niego możemy też sobie poradzić, montując kotwicę w jakiś zaciskowych szczypcach i gdzieś je blokując, ale szkoda moim zdaniem naszych nerwów i palców bo można się pokaleczyć)

- pióra kogucie (używam praktycznie samych końcówek. Nie muszą być najwyższej jakości Jedna paczka starczy nam na wiele błystek. Używa praktycznie tylko trzech kolorów; seledyn, czerwień, biel).

- nić wiodąca i nawijarka (to jest niezbędne. Także nie jest to droga rzecz. Nawijarka jest moim zdaniem niezbędna - zaoszczędzi sporo nerwów i poprawi wygodę)

- cristal flash (dodatek, który naprawdę robi robotę, pięknie mieniąc się pod wodą. Super do miedzianych błystek).

- nożyczki, szczypce do przecinania metalu.

* Myślę, że za wszystko (oprócz szczypiec do metalu), zapłacimy max 50 złotych. Za to możemy uzbroić całe duże pudło z blaszkami, a nawet cały zapas na sezon ; )

Na początek dopasowujemy kupną kotwice do obrotówki. Ja najczęściej używam kotwic #6 do obrotówek 2-3. Na kotwicach nie oszczędzam. Najczęściej korzystam z Owner'ów 36BCX. Bierzemy się do roboty.

1. Montujemy kotwice stabilnie w imadle.



2. Przykładamy kawałek nici wiodącej prostopadle do kotwicy i owijamy. W stronę ostrzy kotwicy (przy samych ostrzach zwalniamy, aby nie przetrzeć nici i wracamy). Starajmy się, aby nić była nałożona równo. Pozostawiony kawałek odcinamy.



3. Bierzemy 3-4 paski cristal flash'a i przykładamy do kotwicy. Teraz spokojnie tak samo owijamy w kierunku ostrzy kotwicy i z powrotem wracamy. Resztki obcinamy.



4. Odwracamy kotwice i przy innym ramieniu przykładamy piórko. Podobnie, powoli i w dwie strony owijamy nicią. Zbędny kawałek odcinamy.



5. Znowu odwracamy kotwice i przymocowujemy drugie, ostatnie piórko, tak samo jak w poprzednim punkcie.



6. Teraz kończymy naszą "budowle" węzłem. Najlepszy jest finisher, ale jeśli go nie mamy, kręcimy w palcach, zwykły supełek i zaciskamy.



7. Bierzemy trochę kleju cyjanoakrylowego (np. kropelka) i jakąś szpilką nakładamy troszeczkę na węzełek. Oczywiście może być też szelak.



8. Teraz bierzemy obrotówkę i jeśli nie pozbyliśmy się wcześniej z niej kotwicy, przecinamy ją (dobrze to zrobić w jakimś kartonie, bo kawałki kotwicy wystrzelą w powietrze). Bez sensu jest rozbierać całą wirówkę. Teraz zakładamy małe kółko łącznikowe i nasza nowa kotwica z chwostem jest gotowa do zamontowania.



* najczęściej stosuję trochę cristal flasha i dwa piórka. Możemy kombinować z bardziej obfitym chwostem, np. żeby spowolnić opad przynęty, nad szczupakową łąką. Ja pokazałem, uniwersalny, lekki chwost. Spokojnie możemy go zamontować do innych przynęt.

*oczywiście jeśli kotwica przy obrotówce nas zadowala nie musimy jej niszczyć, tylko możemy ją wykorzystać rozbierając całą blaszkę. Ja raczej montuję nowe, bo w fabrycznych wirówkach są dla mnie nie zadowalające, a ja zawsze eliminuje najsłabszy element. 

*kółko łącznikowe zmniejsza dźwignie podczas holu ryby i zmniejsza szanse, że skaczący szczupak czy młynkujący pstrąg się nam wypnie. Poza tym jeśli stępimy kotwicę, możemy ją szybko wymienić nawet na łowisku.



Nie jest to zbyt skomplikowana operacja, ale dla początkujących wędkarzy może się przydać. Napiszcie w komentarzu, co chcielibyście zobaczyć w następnym takim poradniku. Mam nadzieję, że komuś pomogłem ; )

czwartek, 29 września 2016

Wrześniowe grubaski - jesienne drapieżniki.

Wrzesień za pasem, a mi ostatnio udało się wyrwać kilka razy nad wodę, więc wypadałoby zrobić małe podsumowanie. Tym bardziej fajnie się złożyło, że coś udało się złowić, a jakieś moje taktyki snute przy pakowaniu gratów do plecaka sprawdziły się. Nie będę dzisiaj jednak zbytnio rozwodził się na temat konkretnej metody, techniki, czy też przynęt, tylko luźno napiszę co tam ostatnio się działo.





Pierwsze chłodniejsze noce, gdzie temperatura spadała już do ok. 5 stopni przy wyżowej pogodzie, zachęciły mnie do wyjścia w nocy na miasto w poszukiwaniu mętnookich (często jest tak, że gdy mamy wyżową pogodę, różnica temperatur  między dniem, a nocą jest spora; przykładowo nad ranem mamy 4,5 stopnia, a w południe 15. To właśnie takie poranne spadki temperatur uaktywniają drapieżniki). Wybierając się na motławiane sandacze zabieram ze sobą tylko akcesoria do metody drop shot. Tutaj jednak używam przynęt troszkę większych niż przy okoniach i zaczynam od 5" w górę. Dobrze sprawdzają mi się Keitechy, Berkleye czy też Z-man'y. Oczywiście wybieram modele z prostym ogonkiem, bądź też jaskółkowate. Nie noszę ze sobą zbyt dużo przynęt. Po prostu staram się mieć trzy podstawowe kolory; naturalny (ukleja), ciemny/zgniły (babka bycza) i do tego jakąś żarówę (marchewka/seledyn). To mi wystarcza. Ciężarków używam dość sporo 18-20gr. Lubię przy sandaczach jak zestaw jest napięty, a dwa że mogę dalej rzucić dokładnie obławiając interesujący mnie fragment. Przy zanderach warto kombinować, czy też z odległością ciężarka haka, jak i samym prowadzeniem. Ruchy szczytówką robię jednak bardziej oszczędne niż przy okoniach. Nieraz ryby reagują dobrze na dwa nieśmiałe drgnięcia szczytówką uwieńczone pauzą. Moim zdaniem najlepsze są pory w okolicach zachodu słońca, jak i brzasku. Środek nocy przeznaczyłbym na sen.

Po co nosić więcej ?
Fluorocarbon jak i haki przy sandaczach powinny być już solidne.

Gdy Słońce wzejdzie sandacze można sobie raczej odpuścić, a uwagę skupić na okoniach. Ostatnio na okonie lepiej sprawdzał mi się klasyczny opad, czy też obrotówka. Warto założyć cienki wolfram, bo szczupaki są teraz częstymi przyłowami. Ja polecam Spinwal'e - są po prostu najlepsze. Z okoniami bywało ostatnio licznie, lecz gorzej jakościowo, a moje delikatne kijki były często ładnie gięty przez jeziorowe pajki. 






Widać, że już rybki, które ostatnio złowiłem przybierają na masie. Wrzesień co by nie mówić był udany. Zobaczymy, co przyniesie dalej los, choć może być różnie bo czasu na ryby będę miał coraz mniej.



sobota, 24 września 2016

Magia obrotówki

Dzisiejszy nowoczesny spinningista w większości przypadków używa przynęt gumowych. Ostatnio zastanawiałem się dlaczego. Pisałem niedawno, że nie ma moim zdaniem najlepszej przynęty biorąc pod uwagę np. okonia, a co dopiero techniki prowadzenia. Spinningista musi dostosować się do warunków, mówiąc w wielkim uproszczeniu. Ale chyba znalazłem odpowiedź, dlaczego mamy tylu zwolenników miękkiego plastiku - wędkarze lubią po prostu łowić z opadu. Podrygiwać szczytówką, podbijać przynęty na różnorakie sposoby i czekają na magicznego pstryka z opadu. I tutaj jest podstawowy błąd; abstrahując od sandaczy, walenie o dno często nie jest najlepszy sposobem. Mało tego, łowienie w okolicach dna, często nie jest trafioną taktyką. Dzisiaj opiszę przynęty, które posłużą nam do skutecznego obławiania toni naszych wód, choć nie tylko. 





Co wybrać

Jak wiecie moją ulubioną rybą jest okoń, więc jemu najwięcej uwagi poświęcam, łowiąc je również na obrotówki. Przynętami klasycznymi i moim zdaniem najlepszymi są Meppsy (istnieją również trochę tańsze zamienniki jak np. Efzzet. Uważam jednak, że nie ma co oszczędzać kilku złotych na przynętach. Niestety, ale najważniejsze dla ryb jest to, co na końcu agrafki, a nie kij z pracowni i etc. Od siebie polecam Cormorany, fajnie się kręcą). Używam rozmiarów 2-3. Łowię najczęściej w wodzie stojącej bądź z lekkim uciągiem i najlepiej sprawdzają mi się modelu typu "comet" bądź "aglia" z zaokrąglonym skrzydełkiem. W odróżnieniu od tych ze spiczastym zakończeniem typu "long" mają szerszą pracę, a tym samym silniejszą fale hydroakustyczną. W wodach płynących Longi nadają się bardziej do ściągania pod prąd, bo stawiają po prostu mniejszy opór. Oczywiście warto mieć różne modele, ale opisuję te które najlepiej mi się sprawdzają w warunkach w jakich łowię. 

Co mnie smuci, nawet znani spinningiści mówią, że nie używają obrotówek, bo "skręcają plecionkę". Po pierwsze, można wtedy posłużyć się żyłką, dużo tańszą niż plecionka (swoją drogą, więcej fajniejszych ryb złowiłem żelastwem na starą poczciwą linkę, niż nowoczesne plecionki. Brak rozciągliwości nam się tutaj nie przyda, bo mamy stały kontakt z przynętą, a żyłeczka jednak moim zdaniem wzbudza mniejsze wątpliwości odnośnie potencjalnego pokarmu u okoni niż plećka. A przy tym też niewątpliwie lepiej amortyzuje podczas holu ). A dwa, że jeśli zastosujemy krętlik to.. po prostu żadne skręcanie nie ma miejsca. Ale wiecie jak to jest. Marketing, trzeba iść do przodu i miękki plastik wiodących firm jest skuteczniejszy…



Warto wspomnieć teraz o kolorach błystek. Oczywiście zaczynamy od klasyki, srebrna paletka w czerwone kropki. Warto mieć do tego klasyczną miedź w czarne kropki na bardziej słoneczne dni. Uzupełnieniem pudełka będą znane i lubiane modele typu black fury - najbardziej popularnym jest czerń w żółte kropki. Zanim opiszę jak na nie łowić, wspomnę trochę o ich podrasowaniu.


Tuning

Kotwice. Niestety, ale często w obrotówkach, nawet tych dobrych kotwice nie spełniają moich oczekiwań. Są po prostu tępe. Często producenci wkładają tanie komponenty, żeby finalny produkt miał taką, a nie inną cenę. Do dwójek i trójek kotwice nr. 6 wystarczą. Moim zdaniem najlepszymi kotwami na rynku, do tego typu zastosowań są Ownery 36BCX. Mocne, ostre i stosunkowe cienkie. Starą kotwicę przecinam szczypcami do metalu, a nową zakładam na małym kółku łącznikowym. Taki zestaw ma niewątpliwe plusy; po pierwsze nie musimy rozbierać całej obrotówki żeby założyć nowe zbrojenie, a po drugie kółko łącznikowe zmniejsza dźwignie, która powstaje podczas holu (szczególnie przy łososiowatych i skaczących szczupakach).

Praktycznie do każdej kotwicy dowiązuję chwost. Stosuję raczej kolory żarowiaste jak czerwień czy seledyn. Do tego troszeczkę cristal flasha. Kotwice umieszczam w imadełku, którą na początku owijam nicią wiodącą. Następnie dodaję ze 3 paski cristal flasha i ze dwa piórka interesującego mnie koloru. Węzełek kończący warto zapezpieczyć kropelką kleju. Używam piór kogucich. Naprawdę robi to robotę. Miedziany Mepps, z seledynowym chwostem i mieniącym się flashem pod wodą. Poezja dla okoni. 




Zastosowanie

Moim zdaniem wirówki sprawdzają się najlepiej latem i wczesną jesienią (oczywiście w późniejszych porach roku też możemy spodziewać się na nie ładnej ryby). Fala hydroakustyczna jest bodźcem bardzo silnym dla ryb i wyjątkowo dobrze sprawdza się gdy woda jest jeszcze ciepła, chociaż również może pobudzić senne ryby do brania gdy przynęty gumowe zawiodą. Gdy ryby jednak dobrze żerują obrotówka zostanie bardzo szybko zlokalizowana przez drapieżnika. Słyszałem teorie, że okonie wolą właśnie przynęty o znikomej pracy własnej (jaskółki, proste ogonki). Owszem zgodzę, jeśli słabo żerują może być to klucz do sukcesu, ale jak ryby dobrze żerują odpowiednio dobrana obrotówa będzie często skuteczniejsza. Piszę dobrze dobrana, bo w pewnych miejscach po prostu najefektywniej ją poprowadzimy.




Prowadzenie

Błystki te same w sobie są przynętami lekkimi i mają tendencje do wychodzenie z głębszych warstw wody ku powierzchni, więc tutaj możemy dopatrywać się ich pierwotnego przeznaczenia. Najczęściej prowadzę obrotówkę w pozycji stojącej ze skierowaną szczytówką ku lustrze wody. Staram się prowadzić najwolniej jak się da, tak żebym wyczuwał przy tym, że przynęta odpowiednio się kręci. Co jakiś czas warto lekko przyśpieszyć kołowrotkiem i potem z powrotem zwolnić zwijanie. Gdy łowię z wysokiego brzegu warto przykucnąć, aby szczytówka była jak najniżej. Umożliwi nam to jak najgłębsze prowadzenie błystki. Zwykłe zarzucanie i ściąganie w ten sposób najlepiej sprawdzi się nam na wodach płytszych do 2 metrów. Warto jednak wybadać dno, co umożliwi nam spuszczenie błystki na odpowiednią głębokość i wystartowanie nią tuż nad zielskiem. Gdy dno jest twarde, wtedy możemy połowić w sposób, o którym pisałem w poście "Wrześniowe okonie"; pozwolić jej opaść na dno na otwartym kabłąku (jeżeli głębokość jest znaczna) i wystartować z dna. Coś pięknego. Nieraz ten sposób ratował mi tyłek, gdy inne przynęty ryby miały w czterech literach. Oczywiście na rynku jest wiele modeli wirówek i tutaj możemy dobrać sobie odpowiednią do interesującej nas techniki obławiania. Cięższe "trójki" pozwolą nam np. dojść szybciej do dna, a z kolei obrotówki z obfitym chwostem przy kotwicy spowolnią jeszcze opadanie przynęty, co znajdzie zastosowanie przy podwodnych szczupakowych łąkach.


Podsumowując, moim celem nie jest przekonanie, że obrotówki są najlepszymi przynętami. Po prostu w odpowiednich warunkach (głębokość, pora roku, żerowanie ryb, przebłyszczenie wody) mogą okazać się niezastąpione jak inne przynęty okoniowe, które opisywałem na moim blogu. Tak czy inaczej warto je mieć, chociażby dwie zaśniedziałe gdzieś na dnie pudełka.


PS. W następnym poście opiszę dokładniej wiązanie chwosta (z fotorelacją). Dla początkujących krętaczy, może to być lekki problem. Poruszę do tego ogólnie kwestie "szamanizmu"; takimi jak malowanie główek jigowych czy wahadłówek.

piątek, 16 września 2016

Wrześniowe odkurzenie szafy.

Wrzesień sam w sobie jest dziwnym miesiącem. Piszę ten post siedząc w krótkich spodenkach, a zaraz powinna pojawić się nasza polska złota jesień. Zawsze o tej porze nachodziła mnie ta refleksja. Pamiętam jak byłem wkurzony, że mimo ładnej pogody musiałem być zaganiany we wrześniu do książek. Jeszcze bardziej wkurzenie narastało gdy podczas październikowej porannej mgły za szkolnym oknem, wyobrażałem sobie stado garbusów wypływających na polowanie mojego ulubionego jeziora. Ale zanim to epicentrum żerowania nastąpiło, trzeba było się trochę nagłówkować, żeby złapać coś konkretniejszego. I o tym dzisiaj chciałem napisać.

Moje doświadczenie zbierane na przestrzeni lat w połowie garbusów, owocuje tym, że mimo natłoku obowiązków i małej liczby wolnych godzin w miesiącu, udaję mi się coś fajnego złowić. Chyba najbardziej są za to odpowiedzialne porażki, które zabierały mój sen i zmuszały do analizowania zwyczajów okoni. Teraz, we wrześniu, nadszedł czas, gdzie można zająć po innym spinningiście miejsce, które opuścił o kiju i złowić fajnego garbusa. Większość okoniarzy łowi często w ten sam sposób, w tych samych miejscach, ale nie tędy droga. Dlatego trochę bawi mnie, gdy wędkarze mówią; "Ta i ta przynęta na okonia jest najlepsza. Takie i takie prowadzenie jest najlepsze. Taki i taki kolor jest najlepszy." Bzdura. Nie ma jednego najlepszego sposobu i narzędzia. Trzeba po prostu ryby zrozumieć i podać im odpowiednio imitację żarcia w zależności od warunków. 





Powiem wam, że najwięcej ryb łowiłem zabierając na łowisko jak najmniej sprzętu, Gdy brałem ze sobą niezliczoną liczbę pudelek, często traciłem czas na wyborze odpowiedniego wabika. Fakt, wiele przynęt szczególnie, kiedy te chimerne ryby nie gryzą jeszcze najlepiej może się przydać, ale warto w głowie przed łowieniem obrać odpowiednią taktykę. Teraz okonie powoli kończą już harce po powierzchni za popperami. Małe gumeczki, którymi graliśmy w toni w opadzie też powoli już tracą na wartości. Trzeba posilić się większym kąskiem. Zabieram ze sobą gumy powyżej 10 cm. Ryby poniżej trzydziestu centów mnie nie interesują (oczywiście nawet większe  przynęty atakuje podstawówka i gimnazjum, ale jakąś selekcję wprowadzamy). Taki keitech 4" to dla średniego okonia pryszcz. Oczywiście, czasami łowię na mniejsze przynęty - np. wczesną wiosną. Warto wspomnieć, że niektóre przebłyszczone wody wymagają bardzo małych przynęt żeby złowić cokolwiek, ale zachęcam naprawdę do sięgania bo przynęty większe. Szczególnie że jesień tuż tuż.



Im bliżej jesieni, zaczynam łowić już bardziej po snajpersku. Obławiam dokładnie 3-4 miejscówki podczas dniówki i nie szukam aktywnie ryb. Co do miejsc, nie odkryję niczego nowego czyli powiem, że szukajmy ich tam, gdzie znajduję się drobnica. Moimi bankówkami są spady, gdzie dno porośnięte roślinnością przechodzi w twardszy blat, jak i wszelkiego rodzaju podwodne wzniesienia czy przeszkody. Gdy łowię w kanałach warto obłowić filary mostów, mariny z zacumowanymi łódkami czy też konstrukcję z betonu wchodzące w głąb wody. Na razie jakieś głębsze dołki odpuściłbym sobie na zimniejsze okazje. 

Jak wcześniej wspomniałem używam większych przynęt gumowych. Co do techniki posiłkuję się klasycznym łowieniem na główki jiggowe jak i drop shotem (jak chcecie więcej dowiedzieć się na temat tej metody, zapraszam do posta o tej metodzie, którego znajdziecie na moim blogu). Często ryby nie będą stały przy samym dnie, a okres walenia o dno jeszcze nie nadszedł. Nawet przypon do DS robię dłuższy niż przy zimniejszych porach roku, W opadzie gram przynętą lżejszą i tylko czasem daję jej opaść całkiem do dna. Dobrym ćwiczeniem jest obliczenia w myślach ile zajmuje opad przynęty i gra nią w okolicach 3/4 wody. 

Dobrym uzupełnieniem pudełka jest trochę żelastwa. Czasami ospałe garbusy możemy ożywić łowiąc na obrotówkę w opadzie. Nie chodzi o jiggowanie jak gumą. Obrotówka jest lekka, zatem wyrzucam ją jak najdalej i przy otwartym kabłąku czekam, aż opadnie na dno. Wtedy kasuje luz i bardzo wolno prowadzę ją w kierunku powierzchni, po czym znowu daje jej opaść. Równie pomocna może być cykada lub wirujący ogonek, ale mimo niedogodności w prowadzeniu, jednak na obrotówkę miałem lepsze efekty.





O sprzęcie powiem krótko, bo wolę w tego typu wpisach opisywać łowienie ryb, a nie szukanie odpowiedniego wędziska. Osobiście łowię kijkiem okoniowym do 10-15 gram,, który zestawiam z  kołowrotkiem z nawiniętą plecionką 0,10. Zestaw kończę fluorocarbonem 0,30 bądź też cienką stalką gdy spodziewam się przyłowu szczupaków.


Zachęcam do odkurzenia spinningu z naszej szafy po wakacjach i do pochwalenia się ładnymi okoniami, jeszcze przed pospolitym jesiennym ruszeniem.