Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 30 grudnia 2017

Podsumowanie sezonu 2017.

Rok się kończy, więc zgodnie z moją małą tradycją postanowiłem na swoim blogu wędkarskim napisać małe podsumowanie. Zastanawiałem się, czy opisywać wszystko po kolei, ale postanowiłem krótko opisać poszczególne gatunki, które padały moim łupem w tym sezonie. Relacja będzie dość długa..





OKONIE

Swój sezon rozpocząłem od podlodowych łowów,  a "truskawką" na torcie tego okresu był pięknie wypasiony czterdziestaczek widoczny powyżej. Co ciekawe był to mój pierwszy mały sezon spędzony na lodzie i trzeba przyznać, że dość szybko zrozumiałem o co chodzi.



Kluczem było łowienie na mormyszkę, którą z poczatku odpuszczałem na rzecz spinningowych przynęt podlodowych.



Raz w tym roku pozwoliłem sobie zabrać rybki do domu, podczas jednego z zimowych wypadów. Ogólnie "lód" mogłem zaliczyć do udanych, bo złowiłem 3 piękne okonie, z czego jednego z 4 z przodu.

Potem przyszła wiosna i gdy lód tylko puścił z wód Motławy, można powiedzieć, że spędziłem tam z nielicznymi wypadami na Kaszubskie jezioro i retencje praktycznie cały sezon spinningowy. Już bodaj pierwszy wypad z okoniówka dał rybkę 30+. Kilka takich sztuk, 30-33 dostałem do ich tarła, a potem dałej im spokój od kwietnia do połowy maja.





Po tarle, powoli zaczęły brać chudzielce i tutaj też było nieźle z rozmiarami. Większość ładnych okoni złapałem jednak w przyłowie między spinningowym białorybem, na micro przynęty.








Potem już z premedytacją zacząłem łowić okonie na większe przynęty, z czego królowały również imitację robali, ale tych większych.






Potem zrobiłem sobie przerwę w łowieniu okoni, na rzecz innych ryb (o czym później) i wróciłem na Motławę dopiero gdzieś pod koniec sierpnia. Nagrzana woda trochę zmieniła obyczaje ryb, ale udało mi się dość szybko wpasować w ich menu. W tym okresie złapałem też swojego największego z Motławy, czyli 38cm.





Następnie przyszła jesień, ale nie jestem z niej zadowolony. Złowiłem kilka fajnych okonków, ale jednak to nie było to, na co liczyłem. Zapewne popełniłem sporo błędów, gdzie troszkę odbudowałem się już tą późniejszą jesienią. Dziwne, bo jesień zawsze była dla mnie łaskawa. Stary Bartas dał się oszukać hehe.






Złapałem w tym roku około trzydziestu okoni od trzydziestu centymetrów wzwyż. Oczywiście nie będę wstawiał zdjęć wszystkich, a te które wstawiłem są raczej tymi które jako pierwsze znalazłem w komputerze, czy też mam do nich największy sentyment.


SPININGOWY BIAŁORYB

Szczerze, to była to opcja, żeby mieć ze sobą co zrobić podczas tarła okoni. Za cel wziąłem sobie płocie, następnie liny w wakacje i jestem zaskoczony jak łatwo mi to poszło. Byłem nowicjuszem w tej dziedzinie, a połowiłem naprawdę fajnych ryb.

Za pomocą microjigów i tym podobnych wynalazków złapałem sporo płotek 30+, gdzie największa złowiona na retencji miała z tego co pamiętam 36 centymetrów. Właśnie te niepozorne wody kryły dla mnie największe białorybowe niespodzianki.






Gdzie indziej też oczywiście brały. Płotki to wszędobylskie ryby. ; )






Liny, wydawały się być najtrudniejsze, a na początku nieosiągalne, ale okazało się, że nie taki diabeł straszny. Chciałem złapać jeszcze karasia, ale niestety w tym roku mi się nie udało..

Największy lin, również z retencji, miał 45 cm.








Połowiłem też trochę leszczy, co ciekawe też ze zbiornika retencyjnego, tym razem jednego z okolic mojego miejsca zamieszkania. Największy już fajny, pod 50 centów już mógł mieć. Co ciekawe łowiłem je, oddając kilka rzutów jak szedłem po coś do sklepu ;) 




Złowiłem na Motławie też swojego pierwszego jazia na spinning.




SZCZUPAKI

Nie skupiałem się na nich praktycznie wcale, a były raczej przyłowami podczas okoniowania. No i w najmniej oczekiwanym momencie trafiłem niezłą mamuśkę, 102 centymetry (do szerszej relacji zapraszam do postu opisującego tą wyprawę - link). 




Do tego dołożyłem jeszcze szczupaczka takiego z 75+, na drop shota między okoniami z Motławy.


Oczywiście szczupaków było więcej, ale wspomniałem o dwóch największych. Jeden fajny, dobre 80+ niestety porwał mi zużytą po metrówce plecionkę Mikado.


SANDACZE

Na ten gatunek również nie nastawiałem się w tym roku praktycznei wcale, głównie dlatego, że zrobili zakaz spinningowania na morskim odcinku Motławy. Kilka jednak gargameli dostałem, takich do 60cm, jako przyłowy przy okoniach.





Ogólnie sezon dobiegł końca, jestem nawet zadowolony. Złowiłem życiówkę szczupaka i nowości w moim wędkarskim życiu; łowienie podlodowe i spinningowy białoryb dały mi dużo frajdy i sukcesów. Na minus muszę zaliczyć niestety jesienne okoniowanie, ale jest materiał do analizy. Jestem z siebie zadowolony, bo złoiłem tyłek nie jednemu moczykijowi, który na rybach jest 4-5 razy w tygodniu, a nie raz czy góra dwa jak ja ; )

Co do planów na przyszły rok, czasu będę miał jeszcze mniej, bo mam sporo planów nie wędkarskich. Niestety też blogowanie, chwalenie się rybami w internecie mocno mi się przejadło, a nie chcę robić czegoś na siłe.. Cóż dostałem też trochę po tyłku.. Człowiek wszystko opisuję, zdradza swoje sekrety, a robi sobie konkurencje tylko i jeszcze te osoby, które z tego korzystały obrobią tyłek. A ja mam jednak nature introwertyka i najlepiej na rybach czuję się sam.

Nie wiem czy będę pisał dalej, ale napewno będę to robił rzadziej. W tym roku napisałem, moim zdaniem dość fajne poradniki o metodach, których używam do łowienia okoni, więc zapraszam do lektury przy kubku herbaty w zimowe wieczory.





Najlepszego w nowym roku czytelnikom bloga,

życzy Bartek.