Co ma wspólnego wspinanie się zimą na ośmiotysięcznik z morskimi trociami ? Nie chcę zanudzać, ale w skrócie chodzi o to, że najważniejszy w zdobywaniu szczytu, jest tzw. atak szczytowy. Jest to finalny etap wspinaczki. Tak na prawdę cała operacja w zdobywaniu góry, ma charakter przygotowania wszystkiego pod ten ostatni etap i czekania niżej, aż pogoda pozwoli atakować wierzchołek.
Pogoda. Właśnie. To ona dla nich i dla mnie jest wyznacznikiem powodzenia wyprawy. Może nie tyle powodzenia, co dania możliwości spotkania z rybą. Grudzień, zima w pełni. Nie chodzi nawet o sam śnieg, ale o wiatry, straszne wahania pogody, a co za tym idzie stanu morza, jak i trącenia jego wód. W przeciągu tego okresu, pogoda daje nam bardzo mało szans na dogodne warunki. Do tego muszą one być zbieżne z naszym wolnym czasem, a co najgorsze - przegrana walka z rybami boli wtedy najbardziej. To wtedy często dostaniemy najbardziej bolesne lekcje, które zapamiętamy na dłużej. Grudzień był dla mnie miesiącem nauki.
Pokory i spokoju ducha
Bartek