Cóż dzisiaj zaliczyłem jedną z ostatnich wypraw okoniowych, a może i ostatnią w tym roku. Dzisiaj rano było miejscami w Gdańsku sześć kresek poniżej zera, co dość utrudniało łowienie, a na pewno utrudniała je kra, niesiona nurtem Motławy.
Udało się jednak coś wydłubać, a jeden okoń nawet przekroczył 30 centrymetrów. Cieszy, jak każda ryba powyżej tego rozmiaru z Motławy. Dołowiłem jeszcze trochę dość fajnych pasiaków (takich stykowych powyższego rozmiaru), ale ból gardła męczący mnie od rana nie pozwolił za długo zostać. Rzadko choruję, ale moja dziewczyna zaraziła mnie chyba grypą podczas wypadu do kina na nowe Star Wars, które zresztą średnio mi się podobało.
Testowałem dzisiaj nową metodę nawet owocnie; jest perspektywiczna, ale muszę ją jeszcze doszlifować. Zapewne ją opiszę, kiedy będą ją miał w miarę opanowaną. Na razie niech pozostanie zagadką ; )
Sezon dobiega końca, więc zapewne naskrobię na swoim blogu wędkarskim jakieś podsumowanie przed sylwkiem.
Serdeczności
B.
Piękne okonie. Brawo !
OdpowiedzUsuń