Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 7 maja 2016

Mieciu i majówka

Początek maja wiąże się dla mnie z błogim niewyspaniem. Dni są już dłuższe, a wschód słońca okrasza już bardzo wczesne godziny poranne. Jest coś w tym niewyspaniu towarzyszącym mi w ciągu dnia bo biczowaniu wody skoro świt. Chodzę niewyspany, ale szczęśliwy. Nie ma dla mnie piękniejszej rzeczy od budzącej się rano przyrody. Jest coś w tym magicznego. Zawsze przeżywam to tak samo. Na nowo. Podniecenie i wyobraźnia nie zna granic, a ja drżącymi rękami próbuję zawiązać węzeł na agrafce. 



Majówka. Kiedyś kojarzyło mi się to z rybami, byłem szczęśliwy. Za dzieciaka czekałem na ten okres, bo w końcu mogłem połowić. Teraz jednak nie lubię jej. Nie lubię sezonowych wędkarzy biegnących ile sił w nogach na wszystkie możliwe zbiorniki wodne w poszukiwaniu szczupaka. Ja jednak liznąłem trochę smaku majówki w tym toku i pojechałem ze swoją dziewczyną do domku na wieś. Wędkarzy pełno. Ryby nie chciały współpracować, a co najgorsze rozwaliło mi wodociągi. Nie miałem dostępu do wody. Woda nie została odpowiednio spuszczona, zamarzła zimą rozsadzając rury. Wspaniale. Spędziłem tam 3 noce i dłużej nie było się co męczyć. Jeszcze rodzinka która się zjechała zaburzając błogi spokój..

A wracając do Miecia. Mieciu to nic innego jak multiplikator nazwany tak przez moją dziewczynę. Ostatnio stwierdziłem, że życie jest krótkie i trzeba próbować nowych rzeczy. I tak zamówiłem sobie wędkę, młynek, zestaw jerków i inne akcesoria. 



Kupiłem sobie solidny zestaw, który mi polecono. Nie kupowałem  czegoś tańszego, bo nie chciałem zrazić się do nowej metody. A swoją drogą jestem snobem ; ) Ale to chyba nic złego. Ważna jest pasja. Zdecydowałem się na Avida AVC70HF, Shimano Chornarch 151, plecionkę Power Strike 30lb i garść jerków. Jak na razie jestem zadowolony i całkiem nieźle mi to wychodzi. Chłopaki z Corony Fishing dobrze mi doradzili.




Podczas majówki padły pierwsze dwa szczupaczki (cieszą, bo na innych łódkach nie słyszałem o kontakcie z rybą), a dzisiaj próbując sił na znanej sobie wodzie było tylko lepiej. Brania są bardzo mocno wyczuwalne, przez model zestawu (trzymamy palec bezpośrednio na szpuli kołowrotka), a hol na zestawie castingowym daje dużo więcej bodźców niż przy klasycznej korbie.




 Casting jest na prawdę fajną sprawą. Tak jak już pisałem; dla mnie największą trudnością w tej metodzie są inni wędkarze, którzy lamentują na forach jakie to trudne i jakie to brody się nie tworzą. Mi nauka zajęła jakieś 15 minut po czym rzucałem gdzie chciałem. W następnym wpisie postaram się opisać wprowadzenie do tej metody dla początkujących. Może komuś pomogę i sprawię że nie taki diabeł straszny.

1 komentarz: