Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

poniedziałek, 30 maja 2016

Powrót do korzeni - Bat.

Nie pamiętam jak długo nie łowiłem na spławik. Nie sądziłem nawet, że do tego wrócę. Od ery różnych odmian spinningu rzadko nastawiałem się na białoryb. No, może raz do roku siadałem gdzieś z feederami żeby wypić w spokoju piwko.

W maju, gdy okoń jeszcze średnio brał mój kolega znad Motławy zaprosił mnie na wspólny wypad. Łowił na bata, a ja wygrzebałem gdzieś z garażu gruntówkę i rzuciłem gdzieś obok na rosówkę. Dał mi chwile na niego połowić i jakoś miłe chwile ze spławikiem w tle powróciły. Małe tego, sama strategia łowienia i kombinatoryka tej metody obudziła u mnie bakcyla. W garażu znalazłem starego, około 10 letniego bata Jaxon Syrius i wybrałem się na Motławę. Wpadły jakieś pierwsze drobne rybki, a ja już wiedziałem co zabiorę ze sobą na długi weekend na pojezierze brodnickie ;)


Pierwszego dnia zacząłem z biegu od płoci na głębokim jezierze. Odkąd pamiętam łowiłem tam naprawdę piękne egzemplarze tego gatunku. O dziwo tylko je. Jakoś leszcze nigdy tam mi nie wchodziły w zanętę. Teraz gdy byłem lepiej przygotowany; pierwszy raz używałem gliny czy sita do przecierania zanęty, a co za tym idzie szybko udało mi się zwabić w łowisko ładne ryby. Złowiłem kilkanaście płoci 25cm+, a w tym trafiały się ryby przynajmniej trzydziestocentymetrowe. Poczułem na delikatnym zestawie zrywy walecznych płoci. Coś pięknego. Zdecydowanie inaczej wygląda walka niż z wędką z kołowrotkiem.





Potem przez trzy poranki odwiedzałem jezioro o charakterze bardziej linowym. Nęciłem tylko kukurydzą i na nią też łowiłem. Już pierwszego dnia złowiłem dwa małe linki, następnego 3 leszcze. Ostatniego dnia tuż przed moim wyjazdem do Gdańska trafiła się sztuka wymiarowa 30cm+. Walka nawet małego lina na bacie przysparza duuużo radochy. A zobaczenia żółtego brzuszka i oliwkowej łuski przywołuje uśmiech na twarzy i miłe wspomnienia z dzieciństwa.




Łowiłem najprościej jak umiałem. Spławiczek dwu gramowy, obciążenie skupione w jednym miejscu, żyłka główna 0,16, długi przypon 0,14, haczyk #10. Gruntowałem tak, aby część przyponu leżała nieruchoma na dnie. Doświadczenie mam żadne, ale za pewne będę się rozwijał w tej metodzie szczególnie latem, gdy nie zawsze chcę się przeczesywać wodę spinningiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz