Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

poniedziałek, 15 maja 2017

Micro jigi - moje małe sukcesy, na równie małe przynęty.

Ostatni czasy, moje dalsze wyprawy poświęcałem również łowieniu różnych ryb metodą ultra light, gdzie główne narzędzie stanowiły micro jigi. Celowo zaznaczyłem słowo "różnych", bo różnorodność gatunkowa, jest tutaj naprawdę spora. I w sumie za to między innymi tę metodę tak cenię.




Usłyszałem głosy, że łowię płotki, bo nie umiem łowić drapieżników, czy coś w tym stylu. W sumie trudno powiedzieć, czy potrafię czy też nie, bo to sprawa dość dyskusyjna hehe. Zresztą, coraz mniej rozumiem ludzi, którzy debatują kto ma dłuższego. Po co to komu? Zawsze będzie ktoś kto złowi więcej, czy też mniej, a nawet jak jednego dnia, to ja będę najlepszy, to innego ktoś złoi mi tyłek ;) Od dłuższego czasu po prostu o tym nie myślę, robię to na co mam danej chwili ochotę i jestem po prostu szczęśliwy.

Każdy wędkarz, ma jakieś swoje koniki, a moimi są okonie i gdy ryby były niemrawe w okolicach tarła, warto było zgłębić inne tematy, czyt. gatunki. To, że wszyscy teraz łowią bolenie w mieście, czy szczupaki na jeziorach, nie oznacza, że ja muszę. Po co komuś coś udowadniać ? Nie lubię łowić tych gatunków i już. Może to też sprawa, że uciekam od wędkarskiej mody na okresowe gatunki i lubię niszowe tematy ? Hipster ? Może trochę tak, ale po prostu cholernie cieszy mnie wypracowanie głupiej płotki na micro jiga! To ciekawe: ten dobór miejscówek, typowanie gdzie białoryb może się kręcić, brak nęcenia jak w przypadku chociażby spławika. Nowy ciekawy świat. Poza tym co lubię najbardziej - minimalizm. Super sprawa, garść micro jigów, delikatny kijek i wiele wód czeka przed nami otworem ; )

Ostatnio wymyśliłem sobie, że złowię na Motławie jazia. Trochę pokminiłem, wytypowałem miejscówki, podpatrzyłem na co łowią inni specjaliści i za drugim razem złowiłem. Małego, ale to mój pierwszy jaź na spinning, więc mnie bardzo ucieszył. Wziął na Tante od Fish Up'a, na zrobionej przeze mnie złotej wolframowej główce. Swoją drogą te ukraińskie Fish Up'y dają radę. Nie byłem do końca przekonany, bo odstraszyło mnie dość krzykliwe reklamowanie przez polskiego dystrybutora, ale te "robale" naprawdę robią robotę.



Potem spróbowałem swoich sił na retencji z garścią micro jigów. Niektóre z nich są relatywnie zasobne w ryby, ale ja spróbowałem na tych o mniejszej populacji - jak już wcześniej wspomniałem, nie do końca lubię wcześniej wydeptane ścieżki. Jeden, najbliżej mojego domu został w ostatnie wakacje niestety pozbawiony wody (mała powódź Potoku Strzyża), ale gdzieś znalazłem w internecie wzmiankę o zarybieniu go białorybem. Trzeba było to zweryfikować! Ku mojemu zdziwieniu, już po kilkunastu rzutach zameldował się leszczyk.



Drugi z kolei został oddany do użytku niedawno, bo niespełna 3 lata temu. "Sporo presja wędkarska, ale coś tam pływa"- usłyszałem od kolegi po kiju, który często tam wędkuje. Przez dwie godzinki, w sobotni spacer złowiłem sporo rybek. Oprócz małych okonków, trafiłem dość liczne stado wzdręg, niestety małych. Ciekawe czy są tam większe, choć szczerze mówiąc wątpię.. ale znając mnie kiedyś to sprawdzę. ; )


Gdy dzisiaj, w niedzielę miałem więcej czasu, postanowiłem wybrać się na moje tajne jeziorko, zobaczyć czy okonie się ruszyły. Niestety, po godzinie łowienia wyniki nie napawały optymizmem i trafiały się sztuki niewielkie.



Tak trochę od niechcenia, wziąłem znowu do ręki kijek pod moje najmniejsze przynęty i założyłem wszędzie jak do tej pory działającą imitację ochotki. Nagle delikatne branie, nieśmiało zaciąłem i nowo nawinięta żyłka strofta wysnuła się z kołowrotka przy dźwięku hamulca. Po chwili holu, ładna, rosnąca w głowie płoć, okazała się być już przyjemnym okoniem, takim 30+. Długi, ale chudy.

Rzucałem w tym miejscu, typowo okoniowymi smakołykami i lipa, a tu proszę bardzo. Za sam koniuszek. Po tarle, te większe strasznie grymaszą i są trudne do przechytrzenia. Normalnie taką małą przynętę powinien mieć głęboko w migdałach ;)


Szybkie fotki i do wody.





Niech chuderlaki nabierają masy. Moim zdaniem w czerwcu już powinny fajnie żerować i dziesiątkować sieczkę, jak na prawdziwe garbusy przystało. Już nie mogę się doczekać strzałów w poppery i obrotówki ; )



I nic tak chyba nie podnosi na duchu, jak rybki złowione na własnoręcznie wykonane przynęty ; )


Serdeczności.
B.

1 komentarz: