Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 25 listopada 2017

Nie idzie mi..

Można by szukać wielu czynników, które wpływają na to, że ostatnio mi nie idzie. Sam wiele aspektów przeanalizowałem i wydaję mi się, że po prostu nie potrzebnie wdałem się w tzw. internetową rywalizajce, co w skrócie rzecz ujmując, zaburzało moją kreatywność. Wędkarską jak i publicystyczną.





Można by zrzucać winę na to, że ryby nie biorą, że to czy tamto. Ale tak naprawdę, to biorą innym, tylko ja ich nie łapię. Sam nie raz pisałem o tym na swoim blogu wędkarskim, że lepiej wychodzi mi łowienie, gdy inni marudzą, a gdy inni łowią, to mi nie idzie. Ostatnio nie tyle analizowałem technikę, metody i inne pierdoły (piszę pierdoły, bo dla mnie ryb nigdy do końca nie zrozumiemy), co moje podejście do wędkarstwa. Sęk chyba w tym, że nie potrzebnie wdawałem się podświadomie w tę zabawę, kto ma dłuższego w internecie ; ). Wiadomo, wszyscy teraz mają konta na fb, instagramy i jak najbardziej eksponują swoje rybki. Są MOŻE jednostki, które nie pokazują ryb dla poklasku, ale dla mnie to hipokryzja. To nic złego, że ludzie lubią lajki, ale bądźmy szczerzy, że nikt wcześniej nie próbował uchwycić ryby tak korzystnie pod obiektywem (i żeby wydawała się jak najdłuższa), zanim pokazywanie ryb kolegom zrobiło się modne. Ale, jeżeli komuś sprawia to przyjemność niech to robi, po prostu to nie dla mnie.

I chyba to na mnie źle wpływa. Owa rywalizacja. Bardzo lubię sport, rywalizację. Tylko dla mnie cholera jasna, ryby nigdy nie były sportem, a ucieczką od rzeczywistości. Nudnej szkoły czy pracy. A teraz, ludzie jak złowią ładnego okonia, to pierwsze co robią, to wyciągają smartfona i zaraz hasztagi lecą. Jak komuś to sprawia przyjomność, spoko, ale dla mnie wędkarstwo jest na tyle intymne, że żygam tym. Po prostu.  I najgorsze jest to, że oglądając się na innych, traciłem kreatywność.




Przykładowo, wchodzę na fb po nocnej pracy i widzę, jak ktoś rano wstawia ładnego okonia z Motławy. Cała tablica zawalona rybami znajomych z całej Polski. Zauważyłem, że podświadomie, nakładałem sobie presję, żeby też pokazać innym, że również potrafie łapać. No i to zabijało moją kreatywność, bo próbowałem w skrócie złowić okazałą rybę jak najskuteczniej i najszybciej. A nie tędy droga, bo największe ryby łowiłem zawsze przy spokoju ducha, mówiąc brzydko na "wyjebce", gdzie po prostu bawiłem się tym wędkarstwem. Może nie tyle przestałem się rozwijać, bo podpatrując innych sporo się uczyłem, ale przestałem łowić swoim stylem. A druga sprawa, że też nie mogę być tak często na rybach co niektórzy i tego nie przeskoczę, chyba że moje życie zawodowe by się nagle zmieniło.



I tutaj pytanie, czy ja jako wędkarski introwertyk, którego w szpony złapały wędkarskie hasztagi w internecie, będę lepszym wędkarzem, łowiącym mniej od innych, ale bawiącym się tym? Pewnie nie.. Wyniki napewno będę miał gorsze, ale może będę szczęsliwszy, jakbym zamknał się z powrotem w swoim wędkarskiej świecie i zachował go dla siebie..



Postanowilłem usunąc fejsa, nie oglądać ryb innych, a wrócić do tego, co reflektowałem za dzieciaka. Łowić ryby dla siebie, a nie dla internetów. Co do bloga, to pewnie dalej będę tutaj coś pisał, ale pewnie rzadziej. Tak naprawdę, odrzucając poklask, to mało jest osób, które tworzą coś z czystej pasji.. Bo logiczne nie ma w tym żadnego interesu, a można sobie zaszkodzić. Pasjonatów jest coraz mniej..



PS. Fajny kijek sobie ostatnio kupiłem - Major Crafta Truzera do 5gr. Niestety o nowym kołowrotku, czyli Vanquishu nie mogę tego samego powiedzięć. Może kiedyś je opiszę, jak znajdą się czas i chęci.


Serdeczności.
B.

3 komentarze:

  1. Dobrze napisane! Ja w dużym stopniu uodporniłem się już na to całe internetowe wędkarskie szambo, w którym jest tak wielu ludzi biorących udział w zawodach "kto ma większego", mistrzów photoshop, szpanerów, pseudo celebrytów, wariatów C&R, testerów sprzętu i chuuuj wie kogo jeszcze... Ludzie pogubili się chyba i powoli zaczynają popadać w internecie w jakiś obłęd oraz zapominać, że wędkarstwo to głównie hobby, które mógłby uprawiać prawie każdy. Najgorsze jest to, że z tego co widzę młode pokolenie chłonie z tego bajora wszystko co najgorsze i już na porządku dziennym są przejawy bardzo brutalnej agresji w stosunku do innych wędkarzy, którzy nie pasują do ich wizji tego jak powinno wyglądać wędkarstwo itp... Zaczyna się w necie, a z czasem ten "wariacki szał" zaczyna pojawiać się w realu. Nie zdziwiłbym się jakby znależli się tacy co potrafiliby nawet pobić wędkarza za zabranie ryby do domu i nie miałoby dla nich znaczenia, że nie złamał regulaminu. Bartek z jednej strony szkoda, że usunąłeś konto na FB, bo najwyraźniej Ciebie wkurzało to co coraz częściej tam widać, a z drugiej strony chciałbym Tobie pogratulować, bo sam najchętniej bym to zrobił, ale niestety mam tam wiele prywatnych zdjęć (m.in. córki) i kilku prawdziwych znajomych, których nie chcę usuwać. Masz rację z tym, że niestety pasjonatów wędkarstwa jest coraz mniej i większość to ci co są nastawieni na ciągłą rywalizację, w której zazwyczaj do wygrania jest "worek śliwek", bo jakie znaczenie mają: lajki, suby, komentarze itp... lepiej trzasnąć tym i posiedzieć nad wodą bez brania.
    pozdrawa i trzymaj się

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takiego kolegę, co jak złowi ładną rybę, to albo ją od razu wypuści albo weźmie do zjedzenia. Nie robi żadnych zdjęć, mało tego, nawet wielu nie powie, że nałapał bo nie chcę zdradzać czegoś, do czego dochodził ciężką pracą. Prawdziwy myśliwy powinienem wiedzieć, czym się pochwalić, a czym nie. No bo tak szczerze, komu tu imponować? Po co? Nawet jak złowisz jutro czterdziestaka, to jutro ktoś wstawi 41cm. Ostatnio stary naprawdę zobaczyłem gdzie mnie ten internet zagonił.. kiedyś to zbierałem kukurydzę z pomostu, żeby ktoś się nie dowiedział że tam nęciłem.. jak miałem liny w siatce, to nie wyciągałem ich z niej jak ktoś był w pobliżu. Wujek św. pamięci mnie tego nauczył.. Pamiętam, jak kiedyś na poj. brodnickie przyjechała ekipa z Torunia, zawodowców. Ja z wujkiem mieliśmy 3 liny, takie 1,5-2kg i karasia złotego zajebistego. I jak schodziliśmy z pomostu usłyszałem tylko, że mów że nic nie brało.. Potem mi powiedział w domu "A co Bartek, chciałeś mieć jutro skoro świt już pomost zajęty?". A teraz, jak mi spadła ładna ryba, to żałowałem że jej nie będę mógł wstawić na fejsa.. Bądź teraz kozakiem, złap czterdziestaka, zeda 90cm i go wypuść. Bez żadnych fot. I jeszcze się nim nie chwal. I w sumie to trochę wjeżdża na psyche, jak możesz sobie max 2 razy w tygodniu wyskoczyć na ryby i oglądasz co inni łowią, jak Ty nie mogłeś być nad wodą.. Powiem szczerze, że to po prostu nie dla mnie. Wolę sobie iść na rybki, połowić dla siebie.. czy tam złowić, czy nie, ważne żeby sobie pomachać.. jaki to komfort od razu, że nikt nie będzie wiedział, co łowisz i gdzie. A Ty też nie będziesz sobie zawracał głowy innymi. Może wpłynie to na skuteczność, bo zawsze można coś z tego wyciągnąć, ale ja chyba wolę dalej samemu do wszystkiego dochodzić i najwyżej kiedyś skoczyć na zawody, żeby zobaczyć jak inni łowią.

    Również pozdrawiam
    Jak coś masz do mnie numer ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta, duzo racji masz, w wiekszosci sie z toba zgadzam

    OdpowiedzUsuń