Ostatnio tak jak pisałem, miałem gorszy okres. Nie tyle, że nie łowiłem nic, ale łowiłem ryby niesatysfakcjonujące mnie do końca jakościowo. Wcieliłem w życie pewne plany i muszę przyznać, że coś się ruszyło. W przełamaniu okazał się pomocny, stary poczciwy drop shot.
Przy łowieniu okoni dla mnie przeciętnych, czyli takich 25-30, gdzie czasem trafiło się coś niewiele przekraczającego 3 dyszki pasków, postanowiłem coś zmienić, o czym pisałem w poprzednim poście w kontekście mojej dziełalności w internecie. W skrócie postanowiłem odpuścić wędkarski świat fejsbuków, a pisać dla siebie bardziej kameralnie, wychodząc z tej chorej dla mnie internetowej rywalizacji.
Drugą rzeczą, która moim zdaniem pomogła mi w przełamaniu złej passy, było zminimalizowanie sprzętu, który zabierałem na wyprawy. Zauważyłem, że wędkarze, którym nie idzie trochę się zapętlają, kupując coraz to nowe przynęty, czy sprzęt. Warto czasem wywalić wszystko z torby i włożyć tam, to na co naprawdę zamierzamy łowić, a nie robić sobie rozkminy nad wodą, a przy tym tracić czas. Oczywiście wędkarstwo to ciągła kombinatoryka, ale naprawdę możemy z niewielką ilością sprzętu obłowić potencjalne miejscówki na różne sposoby.
Dzisiaj przykładowo postawiłem na drop shota. Nie zabierałem wypchanych pudełek po brzegi, tylko 4 woreczki strunowy z śmierdzącymi keitechami shad impact. Dzisiejszym killerm okazał się model 4"w brązowym kolorze z czerwonym brokatem.
Najpierw już fajniejszy okonek, a skończyłem szczupakiem pod 80siąt centymetrów. Moja elitka fajnie już się wyginała, a stary slam mimo braku kosmetyki od kilku sezonów też płynnie oddawał i wyjechała ciekawa rybka. Sporo mi się przyfarciło, bo zębaty nie przegryzł fluorocarbonu 0,25, zacinając się bardzo korzystnie dla mnie ; )
Co do samej taktyki łowienia, po prostu trzeba namierzyć gdzie drobnica zbiera się na zimę. Głównym błędem jest to, że wędkarze obławiają z zawziętością te same miejsca, które dały im fajne ryby np. we wrześniu. Poza tym akurat na łowiskach, na których łowię, ławice okoni się przemieszczają i w mojej opinii lepiej szukać aktywnie ryb, niż spędzać dwie godziny w jednym miejscu, przerzucając wszystkie kolory śmierdzieli na rynku. Jak ktoś chce się podszkolić w metodzie drop shot, moim zdanim przy obecnej zimnej wodzie, jest to najlepszy okres przy ospałych rybach.
Serdeczności
B.
Brawo chlopie, piekne rybki !
OdpowiedzUsuńPowiem Ci szczerze, strasznie nie lubię dropa... Ale efekty u Ciebie świetne, chyba się zmuszę :/
OdpowiedzUsuń