Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

niedziela, 13 stycznia 2019

Podsumowanie sezonu wędkarskiego 2018.

Przyszedł czas, żeby trochę podsumować swój poprzedni sezon wędkarski. Powinienem zrobić to wcześniej, ale szczerze powiedziawszy nie miałem weny (czas na krótką notkę na swoim blogu wędkarskim zawsze by się znalazł). Teraz wracam pomału do tematu, także zapraszam na krótką relację.




Mój sezon był dość specyficzny pod tym względem, że jego pierwsza połowa była znakomita jak nigdy (pod względem ilości "fotogenicznych" ryb), natomiast druga połowa była fatalna, a raczej nie było jej wcale - od września poprzedniego roku, do dnia dzisiejszego byłem na rybach może z 5 razy. Było to spowodowane problemami ze zdrowiem oraz przyznając się bez bicia trochę rozleniwieniem i może potrzebą odpoczynku od wędkarstwa? W każdym razie w wolnym czasie wolałem iść z kumplami na piwo albo pograć w fifę na konsoli. Notabene też fajnie spędzałem czas ;).

Kto mnie zna ten wie, że moją sztandarową rybą jest okoń, a ostatnio też białoryb łowiony na spinning. Zaczynając analogicznie, na początku roku zaatakowałem Motławę i łowiłem tam dyżurne trzydziestaki na drop shota czy też ultralightem.



Pod żurawiem trafiały się też fajne przyłowy.

Łowiłem tak na zmianę z moimi podlodowymi zmaganiami, w zależności od warunków. Tam gdzie biegałem z krótkimi wędkami musi dość mocno przymrozić, więc gdy na Motławie nie mogłem ganiać za okoniami łowiłem z lodu. Co do tego drugiego było całkiem nieźle, mimo że jestem dość początkujący - tutaj wielkie podziękowania za mormyszki i wiedzę dla Maćka z https://podlodowo.blogspot.com/. Oprócz wspomnianych mormyszek, blaszki, a raczej w moim przypadku częściej balansówki i gumki także działały, ale więcej ładnych ryb 30+ złowiłem na te pierwsze.

Największy oks 38 cm zeszłego sezonu, na złotą mormyszkę od Maciasa.





Mormysz od Maćka
Keitech custom leech

Gdy lód puścił na jeziorze odwiedziłem je jeszcze wczesną wiosną z drop shotem.





Potem do czerwca ganiałem z UL praktycznie tylko po Motławie, też było całkiem nieźle. Łowiłem na przemian przyzwoite okonie z białorybem.







Bez wątpienia gwiazdą wiosny, był majowy lin, złowiony na Fish Up tante na czeburaszce.


Lin 48cm z Motławy.
Były też oczywiście inni przedstawiciele street fishingowego, białorybu na spinning.





Nawet dorszyk się trafił.



Potem, na początku czerwca, odłożyłem ultralighta i łowiłem na troszkę większe przynęty, coraz częściej twarde, jak obrotówki i woblery. Poświęciłem wtedy trochę czasu na łowienie z łódki na jeziorze.









Na Motławie też nie próżnowałem w okresie letnim.


Największy okoń z Motławy z poprzedniego sezonu 37 cm.





Na samej Motławie w poprzednim roku złowiłem sporo ładnych okoni (biorąc pod uwagę, że łowiłem tam pół sezonu). Pasiaków od trzydziestu centymetrów górę, myślę że padło około dwudziestu. Biorąc pod uwagę inne łowiska i sezon podlodowy, spokojnie w tamtym sezonie przechytrzyłem i wyholowałem 40 ładnych okoni 30cm+. Oczywiście z przyczyn praktycznych nie będę wklejał wszystkich zdjęć, a zamieszczenie tych, które widnieją w poście i tak było dla mnie wyzwaniem, z uwagi na bałagan w moich folderach ze zdjęciami.

Jesienią na rybach byłem chyba tylko trzy razy, ale mimo to, udało mi się złowić dwie fajne ryby. Pierwszą z nich był szczupak 82cm.


A listopadzie złowiłem na spinning piękną płoć 36cm.


Tak mi upłynął ostatni sezon. W tym na rybach byłem tylko raz, ale nie było się czym pochwalić. Złowiłem na Motławie sporo okonków 20-25cm, ale nie chciało mi się zdejmować rękawiczek żeby uwieczniać takich ryb.

Co do planów na przyszły sezon, to szczerze powiedziawszy, nie obrazowałem ich wcale, bo czasu na ryby mogę mieć jeszcze mniej, ale to między innymi dlatego, żeby kolejne bardziej oddalone w przyszłości sezony były bardzo obfite w wypady na ryby.


Serdeczności
B.

3 komentarze:

  1. Mogło być lepiej, ale mogło być też gorzej ;) Fajnie by było coś trafić na Motławie 40 cm +.
    Ale i z uwagi na małą ilość czasu na ryby, zamierzam się po prostu cieszyć z każdego wypadu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek, dobrze że wróciłeś - twoje ryby zawsze na propsie.
    Ja mam nadzieję na wodę wrócić od lata, bo w minionym sezonie to nie było się czym pochwalić. No ale ciągnie mnie do korzeni- czyli do zasiadek karpiowo/leszczowych.
    Zacząłem oglądać bushcraftowego na YT i zamarzyła się włóczęga wędkarska i spanie w namiociku.....

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki ;) Też go oglądam - ciekawa sprawa. W sumie więcej oglądam takich rzeczy, niż paradoksalnie wędkarskich. Jak to mówią, trzeba iść za głosem serca i robić co się lubi ;)

    Jutro do Ciebie napiszę, bo mam sprawę ;)

    OdpowiedzUsuń