Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 18 maja 2019

Okoniowy maj nad Motławą.

Trzeba przyznać, że sytuacja z okoniem nad Motławą w porównaniu do poprzednich okresów tego roku diametralnie się zmieniła. Jak wcześniej pisałem na swoim blogu wędkarskim, oprócz nielicznych przypadków dominowały osobniki małe, ale w ostatnich tygodniach ładne okonie łowili praktycznie wszyscy.




Ten rok jest bardzo nietypowy i po wielkim wysypie małych okoni z kanałów Motławy od późniejszej jesieni, nagle pod koniec kwietnia okazało się, że tych większych jest w wodzie sporo - i to moim zdaniem więcej niż poprzednich sezonach. Problem w tym, że nie pokazywały swojej bytności braniami do teraz. Oczywiście można to tłumaczyć zmianą taktyki, czyli tym o czym wspominałem wcześniej, a mianowicie wprowadzeniem selekcji, łowiąc większe osobniki w wyższych partiach wody na twardsze przynęty, gdy te zaczęły żerować agresywniej po tarle. Z tego względu, że nie jestem jednak fotelowym wędkarzem teoretykiem, a spędzam czas nad wodą, sumienie nie pozwoliłoby mi tak uproszczać tego podwodnego świata. Sam po swoim rekordowym okoniu z Motławy trochę się rozleniwiłem i do gry wróciłem tak naprawdę dopiero w ostatni dzień kwietnia łowiąc okonia 34 cm. Nie było to nic szczególnego, bo znajomi nad wodą jak się okazało łowili naprawdę ładne okonie, a wręcz można powiedzieć, że trochę przespałem epicentrum brań.

Okoń 34 cm z Motławy.


Przede wszystkim, ładniejsze okonie 30+ cm, łowili ostatnio praktycznie wszyscy i to na różne przynęty, prowadząc je w odmienny sposób - Ci którzy dalej dłubali gumkami przy dnie również mieli bardzo dobre rezultaty, z resztą ja sam również, bo w czasie ostatnich tygodni łowiłem na różne wabiki i ich style prezentacji. Wiadomo, nawet jak cieplejsza już woda sprzyja intensywniejszemu żerowaniu ryb, to bywają dni, że są bardziej przymulone i wtedy takie łowienie jest wręcz wskazane. Być może po prostu tych małych okoni naprawdę było w wodzie na tyle dużo, że te większe nie mogły zdążyć do wabika, a po odbytym tarle szybciej rozeszły się od swoich większych pobratynców ? Co ciekawe, zauważyłem, że ryby do 30 cm były jeszcze niewytarte, podczas gdy obok ryby 30 cm +, były już wychudzone, więc jest to też warte wspomnienia. Drugą sprawą jest to, że zaobserwowałem w ostatnich tygodniach obfite tarło minoga, czego do tej pory nie doświadczyłem w takiej skali w Motławie i być może te większe okonie im przy tym towarzyszyły, mając łatwy pokarm, dochodząc do siebie po swoich miłosnych igraszkach? Jednak patrząc na to gdzie ryby padały, były to też ryby dyżurne. Nie stacjonowały tylko tam i zajmowały typowe miejsca pasujące do cieplejszych miesięcy - nie były zlokalizowane na konkretnym odcinku kanału, tak jak na przedwiośniu. Mimo wszystko uważam, że te większe ryby mogły po prostu później wejść na tarło do Motławy, bo aż nie chcę mi się wierzyć, że zatrzęsienie tych małych miały na to tak duży wpływ. Myślę, że z rybami, jak w prawdziwym życiu, nie ma jednej odpowiedzi, ale warto takie rzeczy sobie notować, aby mieć do czego porównywać w czasie kolejnych sezonów.

Tak czy inaczej odłożyłem radykalnego ultralighta, nie chcąc już łowić na najmniejsze przynęty i stosowałem już trochę mocniejszy zestaw, coraz częściej używając przynęt twardych, woblerów czy blaszek, o gumach jednak nie zapominając.

Moje przynęty do street fishingu.

Poświęciłem też trochę czasu przynętom, które wydawały mi się mniej efektywne. W tym przypadku pomalowałem i polakierowałem fabryczne woblery Lucky John na bardziej atrakcyjne dla mnie kolor.

Pomalowane i polakierowane fabryczne woblery Lucky John.






Przez większość moich wypadów majowych miałem przynajmniej jedną rybę z trójką z przodu. Z uwagi, że nie lubię łowić w święta, majówkę odpuściłem, ale od razu po długim weekendzie, tydzień zacząłem zdrowym trzydziestakiem.


Potem w kolejnych dnia, znowu wpadły ładne okonie, gdzie największy z nich miał 35 cm.

Okoń 35 cm z Motławy.



W bieżącym tygodniu również coś się zadziało, a ja chcąc wykorzystać dobry czas, dwa razy stawiłem się nad wodą. Na początku tygodnia padł okoń 33 cm.


Środowy wypad był jednak najlepszy. Złowiłem ładnego okonia, jednak zapomniałem go przed wypuszczeniem zmierzyć. Tak czy inaczej miał już w okolicach 40 cm.

Okoń z Motławy.


Wpadł też okoń 31 cm.


Na deser złowiłem jeszcze swojego pierwszego w życiu klenia, na Motławie zresztą też ;)

Kleń z Motławy.

Prawdziwy street fishing.



Tego dnia wróciłem do domu z bananem na ustach ;)


Sprzętowo:

Suzuki RFX 6LB 702
Shimano Vanquish 2500S



Serdeczności
B.






4 komentarze:

  1. Piękne ryby, motywujesz bym w końcu ruszył dupę. Propsy za malowanie woblerów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartek, jaki to model wobków malowałeś?
    Gratulacje wielkie z ryb.
    Ja muszę dokończyć swą garażową inżynierię i wreszcie na wodę ruszyć....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo.

      To są bardzo znane u mnie woblery, a mianowicie Lucky John Basara 40 SP i 5,6 SP. Bardzo dobre do twichingu ;)

      Nad czym tam pracujesz ? ;)

      Usuń