Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

wtorek, 12 stycznia 2021

Podsumowanie mojego sezonu wędkarskiego 2020.

Przyszła okazja na krótkie podsumowanie mojego ostatniego sezonu wędkarskiego. Niestety, był to najgorszy z ostatnich sezonów, patrząc na ilość złowionych ryb, ale z drugiej strony, trzeba spojrzeć na to inaczej, że po prostu na nie zbytnio nie jeździłem.


 

W tamtym sezonie łączna liczba moich wypadów nie przekroczyła zapewne dwudziestu, z czego na okres przedwiosenny przypadła największa ich ilość. Ogólnie do głównych przyczyn należały niestety problemy zdrowotne, jak i ogólnie nadmiar obowiązków. Nie pisałem od okresu letniego żadnych postów w stylu co złapałem, bo też nie miałem za bardzo o czym, a następna sprawa, że po prostu nie czułem się najlepiej, co w połączeniu z brakiem wędkarstwa, powodowało zanik weny, także jakieś złowione rybki nie publikowane jeszcze, wstawię przy okazji tegoż posta. 

Tak jak wspominałem okres zimowy/przedwiosenny był najbardziej owocny i też większość wypadów zaliczyłem właśnie wtedy. Kto czyta wypociny, które zdążyłem popełnić na tym blogu, ten kojarzy, że okonie łowię głównie na dwóch łowiskach; na Motławie i jednym jeziorze za miastem. Na Motławie, że tak napiszę, łowienie wczesnowiosennych okoni, a raczej ich jakość w dużej mierze zależy od migracji ryb i sezon sezonowi nie równy. Z drugiej strony, na swoim łowisku za miastem, ta losowość nie następuję, a raczej zbiega się to z chęcią ryb do brań, jak i tym ile z zostanie wykłusowanych i zabranych przez wędkarzy, ale tak czy inaczej jeździłem tam bardziej na pewniaka, a w poprzednim sezonie niestety, pierwszy raz coś tam nie zagrało, a zawsze łowiłem tam wtedy największą ilość lepszych jakościowo ryb. Na Motławie ostatni sezon był najlepszy chyba od wielu lat, patrząc na to co mi się udało złowić, a raczej co połowili wędkarze pokazujące swoje okonie w internecie. Jakoś pechowo się złożyło niestety, że akurat w tym sezonie, nie mogłem na rybki jeździć, ale pozostaje posiadać tylko nadzieję, że przyszłe sezony się poprawią pod względem ilości wypadów - zresztą ja lubię takie wyzwania i jakoś lepiej się odnajduję w cięższych warunkach i mam coś takiego, że jak ludzie łowią piękne okazy to ja nie łowię, a jak z kolei oni nie łowią, to ja wtedy coś tam większego złowię.

 Kilka ciekawszych okoni udało się w tym okresie na Motławie złowić...

 
 




To tak z grubsza kilka ciekawszych rybek z przedwiośnia. Łowiłem praktycznie tak jak zawsze, czyli gumowe robale na lekkich czeburaszkach i główkach.

Późniejszą wiosna zaliczyłem jeszcze jeden wypad z feederem na Kaszubach, na niewielkim śródleśnym jeziorku.

 


Potem od początku wakacji do końca sezonu, zaliczyłem w sumie tylko kilka wypadów, w tym większość za miastem, gdzie okazów nie doświadczyłem, ale coś tam się udało złapać. Głównie chodziło o czystą rekreacje, cieplejsze okonki:

Jesienne zamiastowe rybki:

Między okonkami trafił się przyzwoity szczupaczek.

 

Na Motławie też coś tam złapałem późniejszą jesienią.



Tak wyglądał w całości poprzedni sezon. Zobaczymy co przyniesie ciekawego następny.

 

Serdeczności,

B.


 






 








 







 
 

2 komentarze:

  1. Najważniejsze zdrowie. Staniesz w pełni na nogi to znajdzie się czas na ryby a i wyniki same przyjdą !
    Tym samym zdrówka Bartku ! ;)

    OdpowiedzUsuń