Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 16 maja 2015

Powrót do korzeni.

Wiem, tytuł zabrzmiał jakbym miał co najmniej 60 lat, a prawda taka, że za pięć dni naliczę dokładnie 22 wiosny.

Nieraz pisałem o .. właśnie o czym ? Najtrudniej objąć mi w słowa to co coś. Przychodzą mi na myśl słowa takie jak; spokój, samotność, wschód słońca, piękne widoki i jeszcze raz SAMOTNOŚĆ. WOLNOŚĆ. 




Samotność samotnością, ale najgorsze było to chodzenie na plaże, oglądanie tych samych ludzi, myślenie czy miejsce będzie wolne czy zajęte. Ciągle te same twarze, słuchanie tego co kto to nie złapał, nerwowe przeglądanie for internetowych czy padły jakieś srebrne torpedy.. Problematyka zmiany miejsca, aby ktoś nas zaraz nie "podsiadł". A najbardziej doskwierał mi brak anonimowości, to że musiałem poprzez dobre wychowanie z kimś gadać, jeśli chciałem postać i odetchnąć pełną piersią i zagłębić się w swoich myślach.




Wracając do tematu. Odciąłem się od tego "shit happens" i pojechał z ojcem w rodzinne strony. Od dłuższego czasu poczułem, jak to się jest nie śpieszyć na rybach, nie rozglądać nerwowo, poczuć się samemu. A przede wszystkim dotknęła mnie normalność, moje prawdziwe wędkarskie DNA. Wskoczyć w śpiochy i pobrodzić po brzegach jezioro mojego dzieciństwa. Jeziora Zbiczno, tak znanego mi, a przy tym tak bardzo tajemniczego.



Normalność; brak bredzenia o wypuszczaniu ryb i pieprzenia o tym jak to nie spadła im żadna łuska. Tylko zabranie jednego szczupaka ze czterech złowionych do domu. Do domu w którym spotykamy się w chwilach urlopu, rodzinnie i siedzimy pod jesionem w ogrodzie opowiadając o przysłowiowej dupie marynie. Dom w którym szczupak wywoła uśmiech u moich cioć, a potem zostanie przyrządzony po Polsku.

Z ziemniakami i kapustą kiszoną..


1 komentarz: