Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

czwartek, 27 sierpnia 2015

Troszkę większe.

Ogólnie to tak. Zmiana pogody i porywisty wiatr nie napawały mnie optymizmem.
Rano jednak było w miarę spokojnie. Zanim wstało słońce doczekałem się dwóch brań, nieśmiałych ale obdarzyły mnie przyzwoitymi okoniami.

Dużo można by się rozpisywać na temat okoni, ale mają w sobie po prostu magie dzieciństwa, a z drugiej strony wymagają w dzisiejszych czasach bardziej specjalistycznych wędek jak i nietuzinkowych umiejętności. Ten wpis nie ma oczywiście opisywać mnie. W sumie bycie mistrzem byłoby nudne, wolę się cały czas rozwijać. Czy się rozwijam w dobrym kierunku ? Myślę, że tak. Na pewno pod względem mentalnym. Z czasem w mojej głowie, zaczynam rozumieć, że nie muszę nikomu nic udowadniać. Kolegom z forum, czy nawet sobie samemu. To hobby po prostu ma dawać mi radość, a jaka ona będzie i jak ją sobie zaserwuję wiem tylko ja sam.

Pięknie było poczuć w obrotówkę dwa pyknięcia i zobaczyć po miłym murowaniu krasne piórka..



Swoją drogą łowcy okoni to swego rodzaju wiedźmini. Często niedoceniani, gdzie zapatrzeni widzowie wolą oglądać ich mętnookich kuzynów. Tak woli ścisłości, ktoś kto regularnie łowi duże egzemplarze, tej pięknej ryby, zyska spokój ducha i na swój sposób będzie wyjątkowy. Wyjątkowy dla siebie samego i ludzi podobnych do siebie.

Życzę wszystkim odnalezienia swojego DNA.

A okonie jak to okonie. Dzisiaj polubiły przerobionego przeze mnie Meppsa dwójkę..

2 komentarze:

  1. Po prostu......
    Bartek, daj żyć...... :)
    Wspaniałe, dla mnie nie osiągalne garbusy ! Szczere gratulacje.
    Okoń to wspaniała ryba. Ryba nr. 2 jak dla mnie...;)

    OdpowiedzUsuń