Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 17 października 2015

Street vol. 3

Dzisiaj nie mogłem usiedzieć na tyłku. Nad ranem spakowałem manatki i ruszyłem na street fishing. Niestety miałem wrażenie jakby wszyscy wędkarze z okolicy dowiedzieli się że jadę, chcąc zrobić mi na złość, idąc na wskroś mojemu często idealnemu poczuciu samotności podczas przedświtowych eskapad z wędką w ręku na starym mieście w Gdańsku.
Dzisiaj to samo. W sumie nie to samo, bo nie dość że pełno wędkarzy (pierwszy raz mi się to zdarzyło w tym roku mówiąc o jeszcze ciemnych godzinach porannych) to przy mojej miejscówce przez dwie godziny pracownicy pewnej restauracji rzucali ciężkie plandeki o beton.

Poszedłem dalej. Drugi rzut, przez chwilę ciągnąłem coś wyjątkowo małego, a tu przychodzi wędkarz. Szedł w wzdłuż murku spokojnym krokiem więc myślałem że chce papierosa czy coś. A on czy pożyczę mu podbierak. Koleś szedł przez jakieś 20-30 metrów wzdłuż murku z rybą, która miała może z 40 centów (nie mówię tu o okoniu, bo na takiego też bym dmuchał i chuchał). Spytałem czemu nie wziął takiej małej ryby górą, ale się uśmiechnąłem. Pomyślałem że może pierwszy sandaczyk w roku, czy coś. Ale potem skończyła się miła opowieść. Sandaczyk dostał dwa strzały w potylice o beton i skończył się jego Motławiany żywot w reklamówce.

Były dwie opcje. Albo kłócić się z kolesiem i popsuć sobie humor albo sprawdzić czy pracownicy skończyli rozładunek i czy znowu jak coś spadnie z łoskotem na chodnik z tyłu to nie podskoczę z wystrachu podczas gapienie się w szczytówkę. Wybrałem drugą opcję.

Powtórka z rozrywki, krótsza bo dużo mniej efektywnie łowiłem, ale dwa około wymiarowe sandaczyki i co najciekawsze leszcz wyjechały z wody przez godzinkę. Rybki na keitecha, w tym samym miejscu, w ten sam sposób pobierając przynętę. Podciągając gumę z dna, po prostu już tam siedziały. Był dzisiaj też jeden pstryk, ale te sandacze to nie pstrykacze ;D



1 komentarz:

  1. Masz obstawione miejscówki. :( Ja nie lubię tłoku, także nie zazdroszczę, ale się łowi jak widać ! :)

    OdpowiedzUsuń