Coś w mojej harmonii z naturą i światem nie grało. A o to chodzi w wędkarstwie. Nie chodzi o to aby złapać króliczka, ale go gonić. Czemu to powiedzenie ? Ano temu, że cała otoczka łowienia powinna nas cieszyć, a nie tylko sama ryba. Niestety przez morskie trocie, owa otoczka trochę mi obrzydła i mając chwilę wolnego od łowienia chyba zdałem sobie sprawę jak tego bardzo nie lubiłem. Przejadło mi się to po prostu. Dlatego w nowym roku spróbowałem czegoś nowego z połączeniem tego co wychodzi mi dobrze. A przede wszystkim tego co lubię robić. Wybrałem się na swoje pierwsze podlodowe łowy !
Pojechałem do zaprzyjaźnionego sklepu. Kupiłem za śmieszne pieniądze podlodowe kijki, kołowrotki, świder i garść blaszek i ruszyłem na swoje ulubione jeziorko.
Ogólnie byłem o złej porze żerowania ryb. Oczywiście w odniesieniu do doświadczeń w spinningowym połowie okoni. Ale coś udało się złapać. Złapałem bakcyla ! Niestety ; )
Sprawdziła mi się zwykła błystka podlodowa "Wirka" z dowiązanym przeze mnie seledynowym chwostem i dodatkiem cristal flasha.
Początki z dwóch dni może niezbyt imponujące, ale na pewno poprawią się udoskonalając swój warsztat i technikę !
Pierwsze koty za płoty.. :)
OdpowiedzUsuńKocham pierwsze zdjęcie, BRAWO !
I kocham to miejsce :)