Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

piątek, 28 października 2016

Co z tymi okoniami ?

Powiem szczerze, że jestem dziwnym wędkarzem. Łowię, jak inni nie łowią - a jak inni łowią, kompletnie mi nie idzie. Analizowałem ostatnio swoje wyniki, jak i innych wędkarzy, próbując znaleść złoty środek. Niestety nie znalazłem jak dotąd odpowiedzi, choć jakieś wnioski się wysnuły. Ogranicza mnie trochę zaplecze sprzętowe, przez to rozumiejąc finansowe.





Mam na myśli to, że jestem raczej przygotowany i nauczony łowić ryby dzikie, dobrze żerujące. Moja natura introwertyka zawsze zagania mnie w miejsca mniej uczęszczane, a co za tym idzie łowię okonie na duże przynęty i szukam ryb po prostu aktywnie żerujących. Problem pojawia się, gdy odwiedzam wody o bardzo dużej presji; nie mam po prostu wędki i innych elementów zestawu do ultralekkiego łowienia, co w takiej sytuacji niestety jest warunkiem nieodzownym.

Oczywiście to o czym napisałem w drugim akapicie jest jakąś taktyką, którą będę musiał wdrążyć podczas moich eskapad w przyszłym sezonie, gdy powiedzmy trochę zwiększy się mój budżet. Nigdy nie lubiłem łowić ultralekko, ale chcąc mieć wymierne wyniki np. na takiej Motławie, będę do tego zmuszony (na chwile obecną mój najlżejszy dwuskładowy kij ma cw. około 18gr, a jeżdże tam tramwajem). Zatem jedyne co mi wychodzi to łowienie sandaczyków. Oczywiście okonie też wpadają, ale nie są to rozmiary, które szczerze powiedziawszy mnie interesują.





Na jeziorze, które dobrze znam sprawy się mają nieco inaczej. Jednak brak czasu i mobilności powoduję to, że rzadko je odwiedzam. Ale bądź co bądź, udaję mi się zawsze tam coś wydłubać.




To jakieś moje luźne dywagacje, które mają może jakieś praktyczne uzasadnienie bądź też nie. Tak czy inaczej jest coś jednak w mojej "klątwie". Lepiej wychodzi mi łowienie, gdy inni schodzą o kiju.

Ogólnie ostatnio mam nieciekawy okres. Problemy osobiste i inne rzeczy spowodowały, że nie mam głowy do ryb.

1 komentarz:

  1. Bartek, trzymaj się, trudności są przejściowe, a po burzy zazwyczaj wychodzi słońce.
    U mnie też nie ma lekko ostatnio a na rybach nie byłem jeszcze.......

    OdpowiedzUsuń