Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 10 lutego 2018

Lutowa dogrywka na lodzie.

Zima w tym roku nie rozpieszczała, a po ostatniej odwilży okraszonej silnym wiatrem i deszczami, szczerze powiedziawszy wątpiłem, że wejdę na lód w lutym. Jednak mrozy przez ostatnie dwie noce pokazujące na termometrach kilkanaście kresek poniżej zera, wymagały aby zrobić mały rekonesans.





Dzisiaj trafiła mi się naprawdę piękna pogoda. Praktycznie bezchmurne niebo, słoneczko, zero wiatru i lekki mrozik. Wyż z mrozami utrzymywał się już kilka dni, pogoda stabilna, a więc powinny gryźć. Niestety aby zobaczyć jak sprawa wygląda musiałem pojechać i sam się przekonać. Niestety z samego rana jechać nie mogłem, a nad wodą pojawiłem się około godziny jedenastej. To jezioro ma to do siebie, że niekiedy ryby biorą najlepiej w samo południe, a więc nie było źle.

Po przyjechaniu na miejsce okazało się, że znajomy z widzenia wędkarz już łowi. Odpuściłem miejsca, które dawały ryby rok temu, a udałem się w jego stronę. Zresztą i tak w tym roku niewiele się tam działo. Okazało się, że okonie biorą bardzo ładnie i mój znajomy naprawdę ładnie połowił, siedząc już jakieś 3 godziny. Lód miał jakieś 7-10 cm i był to lód nowy, bo jezioro odmarzło i dzisiaj zamarzło na tyle, że dało się na nie pierwszy raz wejść.

 Zacząłem, więc od blaszki, a na pierwszy ogień poszła mała błystka z wykrępowanej blaszki miedzianej. Bardzo lekka, a tym samym jej opad jest bardzo długi i szeroki. Dobra sprawa na płytką wodę. Na branie długo nie musiałem czekać i chyba w drugim spuszczeniu wyciągnąłem okonka 33cm. Walnął dość wysoko w toni, widać było, że naprawdę na żarciu.


Po tej akcji, woda ucichła i przestało się dziać cokolwiek. Kompletnie ktoś wyłączył prąd i ewidentnie było widać, że trafiłem na ostatnie pół godziny żerowania. Na lodzie zostałem sam, ale nie poddawałem się. Pora było wyjąć drugą wędkę z mormyszką. W słoneczną pogodę postawiłem na złoto. W tym roku na srebro efektów nie miałem żadnych, a jedynie ten kolor, jak i zielony fluo z białym robiły robotę. Dzięki serdecznie Maćku za mormyszki.

Postanowiłem objąć taką taktykę, że w nowych dziurach zaczynałem od błystki żeby je zwabić, a potem dopiero w grę wchodził zestaw docelowy, do przechytrzenia garbusów. Wpadło trochę rybek z czego 3 sztuki dość przyzwoite w okolicach 28-30cm.




Nie miałem dzisiaj zbyt dużo czasu i już zadowolony, bo to mój najlepszy dzień w tym sezonie pod względem ilości brań, obłowiłem ostatnią dziurkę. Po drugim spuszczeniu mormyszki i puknięciu ją o dno i lekkim podniesieniu od razu strzał. Ten już trochę lepszy zawodnik, na 35cm. Już fajniej powoził na lżejszym kijku i na płytkiej wodzie. Od razu szedł w bok w kierunku zielska obrastającego stok z płytszej strony i w sumie dobrze, że dalej uparcie łowię na żyłeczka nie cieńszą niż 0,12.


Czyli dzionek całkiem niezły. Trochę wniosków się wysunęło i jest materiał do analizy. Przede wszystkim odpuściłem sobie deepera (teraz zdjęcia chociaż zapisałem ; ) ), a co za tym idzie nie musiałem czyścić dziur z lodu. Jak widać mniej światła, to i ryby były bardziej odważne, tym bardziej, że łowiłem na 2-2,5m. Druga rzecz, która rzuciło mi się w oczy, że faktycznie nie warto zmieniać tempa i agresywności grania kiwokiem i dopiero je zmienić, gdy ponownie wystartujemy z dna. A dzisiaj ryby chciały naprawdę różnie, raz ślamazarnie, a raz bardziej "żukowo". Najczęściej strzały miałem jak jednak robiłem w pewnym momencie sekundową pauzę przy graniu do góry. Trzecią sprawą, która myślę, że jest na pewno jakaś regułą jest to, że jak z dziury wychodzą malutkie okonie, nie będzie tam większych gagatków. Jednak, tam gdzie łowiłem małą płotkę, potem często miałem branie ładniejszego okonia.

Zobaczymy, może jeszcze wyskoczę na początku przyszłego tygodnia, bo w weekend nie ma już takiej opcji.



Serdeczności
B.

4 komentarze:

  1. No powiem Ci, zazdroszczę wypadu. Fantastyczne rybki i widzę dzień wyjątkowo udany. Gratki

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratki Bartas, ja dziś byłem, sporo drobiazgu przez ręce przerzuciłem. Znalazłem je na odchodnym, 30+ i kilka mniejszych. Łowione na ciężko- znaczy rapalka i bałda. Odwilż chyba idzie. Masa białorybu drobnego grasuje w dużych ławicach- 4 różne gatunki łowiłem z jednej dziury... Jutro jadę z żoną Walentynki świętować, na lód wracam po niedzieli. Wymodziłem twórczą adaptacje kiwoka sklepowego- te własciwe zrobię sam ale już na następną zimę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak gryzły, to ślepej kurze się trafi.. ; ) Każdy w sumie połapał, jedni gorzej, drudzy lepiej. Pojadę, może wtorek-środa, muszę na szybko pomyśleć nad złotą mormychą 4.0mm bo mam lipę ;) wgl jakbyś czegoś potrzebował to dawaj cyna, to się wymienimy czy coś ; )

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobić mormychę 4mm złotą to dwie minuty, towar mam. Jak to posłać na szybko - to jest pytanie.

    OdpowiedzUsuń