Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

niedziela, 27 maja 2018

Jezioro powoli budzi się do życia / łowienie okoni w zielsku.

Nadszedł czas, w którym swoje wyprawy zacząłem kierować ku jednemu z kaszubskich jezior, odpuszczając na jakiś czas moje podstawowe łowisko czyli Motławe, o której pisałem większosć postów na swoim blogu wędkarskim.






Za mną dwa wypady na inne łowisko, które nie były spowodowane wyłącznie zrzutem ścieków do miejskiego odcinka tej rzeki, ile chęcią odmiany. Oczywiście syf zrzucony do wody pobudza wyobraźnie w negatywny sposób, a dodatkowo jakoś tak się złożyło, że w jeziorze w którym drapieżniki dosyć późno stają się aktywne, zaczęło się już coś dziać.

Łowienie na tym jeziorze, a dokładniej takim o charakterze szczupakowo-linowym, mocno różni się od street fishingu, który mam na codzień. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na inną prezentację przynety w odniesieniu do miejsca, w którym szukałem okoni. Tutaj, o tej porze roku, okoni szukam na płytszych miejscówkach, w których dochodząc do formy po tarle, aktywnie żerują na małym narybku. Nie są to stołówki, w których mogę precyzyjnie dłubać po dnie, a raczej te wymagace taktyki łowienia, polegającej na precyzyjnych rzutach pod przykładowe grążele, gdzie lustro wody jest niewielkie. Jestem tam zmuszony od razu po wpadnięciu przynęty do wody grać nią w toni, aby nie "zostać" w roślinnych zaczepach na dnie. Trudne, techniczne łowienie, ale niestety teraz głębsze, czystsze miejsca świecą pustkami i na nie przyjdzie czas późniejszą jesienią, gdy woda się ochłodzi.



Ryby w takich miejscach są duże bardziej agresywne, więc przynęty też inne niż te stosowane przeze mnie zazwyczaj. Zaczynając od tych gumowych, nie używam tutaj małych, ciemnych imitacji larw, a raczej przynęty imitujące narybek. Często jednak to nie zdaje egzaminu i idę wtedy w  skrajności, zakładając kolory wyraziste, takie jak seledyn czy kolor biały. Czasami ryby reagują dobrze na przynęty bez pracy własnej agresywnie podbijane w toni, a innym razem dobrą robotę robi zwykły mały twisterek, prowadzony wolnym opadem. Swego czasu dobrą przynętą były też duże mięsiste kopyta ze sporą łopatką ogona, ale ostatnio nie są one już tak skuteczne. Zauważyłem, że często im większa presja na danym łowisku, tym drapieżniki wolą przynęty wysyłające drobniejsze bodźce. Moim zdaniem wiąrzę się to po prostu z tym, że woda jest przebłyszona w pierwszej kolejności przynętami bardziej pospolitymi, czyli właśnie takimi z mocną i szeroką pracą ogonową kopyta.



Drugą grupą wabików są przynęty twarde, czyli w moim przypadku obrotówki jak i woblerki do twitchingu. Te pierwsze prowadzę wolno nad zielskiem, jednak gdy chcemy aby przynęta była dłużej w strefie rażenia, super pomysłem jest twichowanie, gdzie przykładowo po dwóch szarpnięciach zostawiamy przynętę w bezruchu i wtedy mamy najwięcej strzałów. Najlepiej sprawdzają się te o neutralnej wyporności, które zatrzymują się raczej na interesującej nas głębokości, a nie opadają czy też wychodzą do powierzchni. Oczywiście jak można się domyślić, wybieram te schodzące podczas swojej pracy nie głębiej niż metr. Woblery są przynętąmi najbardziej zadaniowymi i mimo, że nie możemy sobie pozwolić na taką inwencję twórczą jak przy gumowych wabikach, nieraz są niezastąpione.




Coś się tam udało złapać przez dwa wypady, gdzie dominowały ryby 28-32cm.

Motławę też odwiedziłem, między innymi po to, żeby ocenić skutki katastrofy ekologicznej Wygląda na to, że faktycznie całe zanieczyszczenia poszły do zatoki, a przynajmniej nie oddziałują w takim stopniu, żeby widać było gołym okiem wytrzebienie rybostanu.

Krótki wypadzik i trochę okonków wpadło, w tym jeden trzydziestak i jeden ciut mniejszy osobnik.





Mam na oku nowe łowisko, ale niestety w tym roku będzie dla mni enieosiągalne.

Serdeczności
B.

6 komentarzy:

  1. No, dobrze, że wróciłeś...W czwartek zbieram się o 3 rano. Patelnia taka, że o 6tej będę w domu. Raki chcę sprawdzić gumowe.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja muszę chyba wziąć sprawy w swoje ręcę i zrobic sam gumy. Robiłeś może kiedyś formy dwudzielne ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Robiłem, ale do odlewów ołowianych, z poksiliny. Z gipsu dentystycznego zrobiłem też, ale pękły(za cienkie zrobiłem) mi i dałem spokój. w kazdym razie jest to możliwe i wykonalne , najwazniejszy jest gips dobrej jakości- twardości. Mi próbke przesłał GaGacek, to zupełnie inny gips niż budowlany.
    Co do form silikonowych- nie mam doświadczenia jeszcze, piszę jeszcze, bo niedługo będę już miał takowe - też do odlewów ołów/cyna.
    Upał zagotował mi mózg - nie mam siły jechać jutro nad ranem.....To męczy bardziej niż praca fizyczna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko zastanawiam się jak to zrobić technicznie, pomijając na razie temat materiału. Gdy już mam model, myślałem żeby zrobić odcisk w modelinie i przez móc zrobić dwie formy.

    OdpowiedzUsuń
  5. - robisz wylewkę z gipsu czy czegokolwiek innego, model ma być do połowy zanurzony w masie, wcześniej wysmaruj go czymś tłustym albo np woskiem do polerki samochodu. Jak pierwsza wylewka się utwardzi wstępnie- wydobywasz model, szlify, dopracowanie krawędzi, wiercenie zagłębień, smarowanie całości rodzielaczem czyli najprościej mydłem w kostce rozbełtanym z wodą. Układasz model, zalewasz kolejną porcją gipsu, czekasz i ostrożnie rozdzielasz foremki.Muszą dobrze wyschnąć przed użyciem.
    Z tego co widziałem na YT kiedyś bardzo wygodną sprawą są klocki ,z których budujesz ramkę dla foremki- bez problemów demontujesz je po akcji.

    OdpowiedzUsuń
  6. W modelinie to będzie loteria, bo musisz bardzo dokładnie odciskać- przynęta może być zbyt gruba albo za cienka.

    OdpowiedzUsuń