Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Podsumowanie sezonu 2019.

Za nami kolejny rok wędkarskich zmagań, więc wypadałoby zrobić małe podsumowanie. Ci, którzy mnie śledzą zapewne wiedzą, że skupiłem się głównie na okoniach, ale o celowym łowieniu białorybu na spinning również nie zapomniałem. Większość czasu spędziłem oczywiście na gdańskiej Motławie.

  Początek ostatniego sezonu był nieciekawy, z uwagi na sporą ilość małego okonia w kanałach Motławy. Taka sytuacja utrzymywała się gdzieś od późniejszej jesieni i początkiem roku była bez zmian. Myślę, że większe okonie być może też były, ale trudno było się przebić przez ten drobiazg. W sumie, przez pięć sezonów odkąd łowię na Motławie nie spotkałem się z taką ilością małego okonia. Starsi wędkarze, też nie pamiętali takiej sytuacji. Trzeba było po prostu poczekać, nie odpuszczać i być cierpliwym. Ta cierpliwość w przestrzeni sezonu została nagrodzona wynikami i teraz patrząc w przeszłość, muszę przyznać, że był to mój najlepszy sezon, pod względem jakości ryb w życiu.



Pamiętam swój pierwszy wypad, gdy próbowałem znaleźć chociaż część miejsca wolnego od lodu. Zima była słaba, więc z lodu nie połowiłem. Zresztą początek roku sobie trochę odpuściłem. Swoje pierwsze lepsze ryby udało mi się tak naprawdę przechytrzyć wraz z początkiem marca, za miastem, gdy tylko lód odpuścił. Pierwszy wypad zaowocował od razu kilkoma rybami 30-36cm. Głównie posługiwałem się na tym łowisku drop shotem.












Łowiłem tam krótko, bo po słabej zimie, wszystko zaczęło szybko zarastać. Dołowiłem jeszcze jednego okonia 37 cm.




Trafiały się też przyłowy.



Nie chcąc tracić czasu na okoniowy drobiazg na mieście, postanowiłem skupić się celowo na spinningowym białorybie. Podczas jednego z marcowych dni, byłem zapewne najszczęśliwszym wędkarzem na Motławie. Złowiłem dwie piękne, największe w życiu wzdręgi 37 i 33cm. Dodatkowo z premedytacją i to na spining.




We kwietniu kiedy w myślach zastanawiałem się, kiedy w końcu złowię ładnego okonia 30+ na Motławie, zdarzył się kolejny z wędkarskich dni, których nie zapomnę do końca życia. Nie złowiłem okonia z trójką z przodu, a od razu równe 40 cm. Pierwszy raz udało mi się przekroczyć tą magiczną granicę na tym łowisku. Trochę z resztą znienacka, bo dalej łowiłem bardzo ultralight'owo.



Na przełomie kwietnia i maja zaczęło się prawdziwe łowienie ładnych okoni, które trwało do wczesnej jesieni. Okoni 30+ w tym okresie na Motławie złowiłem bardzo dużo. W sumie częściej wpadając na dwie-trzy godziny kończyłem z przynajmniej jednym ładnym okoniem, niż bez niego. Co ciekawe w tym sezonie łowiłem mniej niż w poprzednich, a mimo to miałem dużo lepsze wyniki. Myślę, że deptanie chodników na Motławie przez kilka sezonów zaprocentowało. Dzięki doświadczeniu, dużo lepiej rozumiałem wodę, trafnie przypuszczałem gdzie okonie się ustawiają, a do tego więcej wiedziałem o ich migracjach. Byłem trochę bardziej jak doświadczony piłkarz, który swoją słabszą motorykę, nadrabiał ustawianiem się i przewidywaniem wydarzeń boiskowych.
















Wstawiłem losowe okonie 30+, które miałem już dodane na blogu. Wszystkich nie będę wstawiać, być może jakieś ciekawe ryby pominąłem, ale było ich dobre kilkadziesiąt, w tym takie 35+.


Jako ciekawostkę złowiłem też swojego pierwszego w życiu klenia.


Warto wspomnieć też o moich wypadach za miasto, gdy okoń doszedł do siebie po tarle. W czerwcu, również w dzień, w którym się niczego ciekawego nie spodziewałem, złowiłem swoją drugą 40stkę w tym sezonie. Pięknie przywalił na krótkim dystansie.




Udało się złowić w lipcu na spinning również życiową płoć 39cm.



Okonie 30+ rówież się trafiały.










Niestety, ale jesienią we wrześniu uaktywniła się u mnie choroba. Wcześniej już miałem jakieś problemy, jednak nie przeszkadzała mi w normalnym funkcjonowaniu. Jest to choroba można powiedzieć przewlekła, więc nawet jak miałem czas na ryby, to łowiłem gdzieś na 30% swoich możliwości. Druga sprawa, czyli wspomniany wcześniej wolny czas. Wróciłem na studia, więc obowiązków jeszcze przybyło. Od września łowiłem bardzo mało, ale na charakterze musiałem spróbować swoich sił nad jesienną Motławą. Tym bardziej cieszyło, że złowiłem dwa okonie w okolicach 35 cm (może nawet większych) i do tego kilka trochę mniejszych.










Jesienią poza miastem było słabo, ale coś przy wytężonym wysiłku udało się złapać.



Podsumowując, był to mój najlepszy jak dotąd sezon wędkarski w życiu. Tym bardziej moje wyniki cieszą, bo musiałem walczyć ze zdrowiem, wolnym czasem i innymi przeciwnościami w życiu, a mimo to udało mi się zrobić jak na swój potencjał i łowisk, bardzo dobre wyniki. Myślę, że na Motławie, złowiłem podczas tego sezonu więcej okoni 30+, niż przez ostatnie dwa sezony. Medalowych, czyli powyżej 35 cm, też trochę złowiłem i udało mi się przechytrzyć 4 z przodu. Do tego dołożyłem trochę ciekawych okoni poza miastem, w tym kolejną czterdziestkę. Dodatkowo spinningowy białoryb również dopisał.

Nie chcę spamować, więc nie będę wstawiać wszystkich, zdjęć jak i opisywać szczegółowo technik połowu, bo starałem się to robić na bieżąco w czasie całego roku, tak więc zapraszam do poprzednich postów.

Życzę wszystkim szczęśliwego nowego roku.


Serdeczności,
B.














2 komentarze:

  1. No i ładnie. Super oksy, wypracowane. Białoryb też piękny, wypasiony i wybarwiony Ja miałem niezłą jesień późną, kilka wyjazdów z zedami i szczupakami w rolach głównych, zadowolony jestem z 40+ oksa z wody.
    Kończyłem realnie 24 XII, wtedy ukłułem ostatnie ryby, potem zamknęły pyski.
    Nie wiem czy zima będzie, zaczynam chyba myśleć o jakiś okoniach brzegowych na UL, dropsy itp.

    Pozdrawiam, najlepszego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jessu, jak to się dobrze czyta. Chociaż nie ukrywam że czasem mnie stresujesz i zastanawiam się czy łowimy nad tą samą Motławą. Ostatnio ze znajomym rozmawialiśmy o okoniarzach nad Motławą i stwierdzil że 'Bartus wyciąga 40tki z czapy, z nim się nie łowi bo można depresji dostac'. Trzymaj się

    OdpowiedzUsuń