Pasiaki w Polsce są dwojakie. Jedno ślicznie ubarwione o jaskrawych płetwach. Drugie często blade z uwagi na łowiska w których są łowione.
Te pierwsze niedoceniane, wcześniej przed nurtem c&r traktowane jako chwasty, wyjadaczy ikry. Przez większość raczej z uwagi na swoje małe rozmiary w porównaniu do innych uważane za nic szczególnego, od taka rybka która złowimy nawet na robaka z pomostu i jeszcze głęboko połknie, przez co trzeba będzie wymienić przypon, a rybę gdzieś tam wyrzucić. Do jedzenia też średnie z uwagi na problemy ze skrobaniem.
Drugie natomiast to obiekt westchnień, a wręcz onanizacji przez rzeszę wędkarskie. Pierwszy czerwca, to ruch nad zbiornikami zaporowymi niczym w godzinach szczytu w Pekinie. Nowoczesne łodzie wędkarskie z zapchanymi X-Fastowymi jednoskładami, z coraz to bardziej czułymi blankami, rękojeściami przy gołym blanku czy też tubie rezonansowej. Idealna ryba komercyjna. Mało tego, w połowie ledwo wymiarowych pasiastych mętnookich, możemy opchać swoją łódź wędkarską w niezliczone pudła z przynętami silikonowymi, kogutami, czy nawet woblerami. Dla firm wędkarskich idealna sprawa do zarobku. Przy przełowionych wodach, wędkarz z kilkoma krótkimi rybami w czerwcu będzie chociaż mógł zainwestować w nowe cięte wędzisko, kołowrotek z dużym przełożeniem oraz karton gum, które będzie z uśmiechem na ustach podbijał w dwutakcie nad dnem. Tak czy siak będzie zadowolony, mogąc popisać się swoimi zakupami na forum w wątku "Nasze wędkarskie zakupy" Po dwóch sezonach w wątek o ręcznie robionych wędkach z pewnością też zajrzy, pisząc o nietytanowych przelotkach zamulających blank.
Pewnie większość wędkarzy nie będzie miało problemu z przepisaniem gatunku ryb do tych dwóch opisów. Co niektórzy zauważą objawy "sandaczowego dwutaktu" który opisałem u siebie samego. Będą kręcić nosem, ale co mi tam. Która ryba jest lepsza według mnie ? W sumie obie lubię łowić, nie wyróżniam lepszego czy gorszego gatunku. Ale powiem wam szczerze. Ten cały sandaczowy młyn wywołuję u mnie niesmak.
Co dla niektórych niesmakiem będzie szukanie okoni w zagubionych rozlewiskach rzek o bagnistym podłożu, gdzie nie powalimy w twarde dno główkami. Ale cóż zrobić skoro kocham celne rzuty w korytarze między roślinami i finezyjny jigowanie w toni.
Tak na prawdę miał to być wpis o moich ostatnich zakupach i rybach które udało mi się złapać, ale wyszło z tego coś takiego nie wiem czemu. Ale fotki wstawię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz