Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

piątek, 3 lutego 2017

Piękne chwile na lodzie - duży okoń na mormyszkę.

Piszę ten post troszkę w euforii.. Mimo, że jestem zmęczony, naskrobię coś gdy moje emocję jeszcze nie opadły. Wędkarstwo jest piękne. Z jednej strony, radość, śmiech, a z drugiej frustracja i zazdrość. Tak mało często nas dzieli od sukcesu, jak i porażki. Wszystko przebiegło w moim bieżącym podlodowym sezonie podręcznikowo; jako nowicjusz, małymi kroczkami, szlifując swój na razie mało obfity warsztat, starałem się złowić okonia przez duże O. Łowiłem coraz to większe okonki, ale to nie było to. Dzisiaj jednak moje starania zostały nagrodzone, przez amatora srebrnej wolframowej mormyszki, z dyndającymi ochotkami na haku. O ten rozmiar mi chodziło.




 Jako, że byłem samemu na lodzie jakoś tak od niechcenia zatrzymałem się w miejscu, na którym przez ostatnie wypady mało się działo. Jest to dość stromy spadek, a ryby ostatnio bardziej były skore do współpracy na płytszych blatach. Zacząłem od skutecznej na tej wodzie balansówki, zwanej inaczej poziomką, a przez mojego znajomego nad wody po prostu rybką. Efekty zerowe. Coś mnie tknęło i powiedziałem do siebie, że tak nie może być, biorąc zestaw ze srebrną mormyszką, który spuściłem na dno. Dwa razy drgnąłem i kiwoczek pięknie pokazał mi branie. Dobrze wyregulowany hamulec zagrał i wiedziałem, że mam doczynienia z fajniejszą rybką. W przypływie adrenaliny do końca nie pamiętam jak go wyciągnąłem, ale byłem bardzo szczęśliwy, z poczuciem dobrze wykonanego zadania na mój można powiedzieć debiutancki sezon z prawdziwego zdarzenia. Piękny silny, gruby, dziki zwierz w paski z pomarańczowymi płetewkami. Coś pięknego. A zestaw z mormyszką? Drugi raz na to łowiłem i zawsze wybierając się na lód będę ze sobą go miał. Jednak bardziej doświadczeni wędkarze mają rację, że ryby na spinning biorą lepiej na pierwszym lodzie i z czasem coraz bardziej efektywniejsza będzie poczciwa mormysz. Trochę to upierdliwe, ciągłe zakładanie świeżych, cienkich ochotek, gdy zimno nam w palce, jednak często mało skore do współpracy ryby potrzebują przysłowiowej wisienki na torcie, a nie dużego krwistego steka. I tutaj przychodzi siła, tej małej, dyndającej, smakowitej przynęty, nad toporniejszymi blachami czy balansówkami podlodowymi. Zresztą tych wrednych, ale pięknych  stworzeń nie zrozumiem chyba do końca nigdy.


W następnym poście jakoś na dniach opiszę, swój jeszcze mało zaawansowany podlodowy warsztat, czyli jak moje zaplecze sprzętowe ewoluowało, na przestrzeni tego sezonu.

Ale to łowienie podlodowe jest piękne !

Serdeczności
B.

5 komentarzy:

  1. I zima trzyma !
    Tak jak mówiłem. ;)Bardzo fajne rybki. Ja narobiłem gumkowych zapasów i czekam na okonie spinningowe ! Może w tym sezonie coś drgnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. A co sobie kupiłeś za gumki ? Ja w tym sezonie spinningowym, wrócę do tradycji i będę dużo więcej w miarę warunków łowił na żyłkę. Jakoś mi się wydaję, że tym większym cwaniakom to bardziej odpowiada. Jak łowiłem na plecionkę, nawet z przyponem z fluorocarbonu, to statystycznie tych większych łowiłem mniej. Tato ostatnio, który rozwoju technologii w wędkarstwie wgl nie śledzi, mówi do mnie, że powinien łowić ogólnie na małe gumki i cienką żyłkę. Może coś w tym jest ;)

      Usuń
  2. Cześć, gratuluję połowu.
    W materii ułatwiania sobie życia z ochotkami znajdź w sklepie u siebie coś takiego: przyrząd do pęczkowania ochotki. (4 mosiężna łapki, przycisk do ich rozepchnięcia+ silikonowe gumki pocięte w plasterki) u mnie kosztuje to ok. 14ł, pęczki ochotek przygotowujesz sobie wcześniej i odpada problem nerwów przy zakładaniu robactwa
    Po krótce odpowiedziałem Tobie w moim podlodowym zakątku, na pytanie o przynęty. Sam chcę spróbować dropsa pod lodem, bo ma on wg mnie potencjał. Jego praca jest stabilna, o tej porze roku ryby rzadko ganiają za przynętą, wyjścia są słabe, albo mało agresywne. Drops pracuje w pionie, dodatkowo wzbudzasz zainteresowanie ryb stukaniem ciężarkiem po dnie i wzbijaniem obłoczków treści dennej. Także ma to szanse na powodzenie, na najbliższym wyjeździe spróbuję. Póki co odpoczywam, bo dwa dni szaleństw na lodzie na wariackich trochę papierach - ale bardzo sympatycznie, wypompowały mnie ze sił. Twojego bloga znam, z racji poszukiwań info o dropsie.
    Sam przekształcam się z gruntowca w spinningowca i póki co chłonę wiedzę oraz kompletuję sprzęt.
    Gdybyś potrzebował jakichś info podlodowych to pisz na: okiemhobbysty@gmail.com
    Pozdrawiam, Maciej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki bardzo za odpowiedź. Prześledzę jeszcze dokładniej Twojego bloga to na pewno jakieś smaczki jeszcze wyciągnę. Jak będę mógł pomóc w spinningu pisz śmiało !

      Usuń
  3. Piękna ryba a historia opisana bardzo fajnie. Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń