Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

piątek, 16 marca 2018

Pierwsze wyjścia z UL nad Motławę.

Już mam dość tej pogody. W skrócie wygląda tak, jakby wypiła nie małą butelkę dobrej whisky i zachowuje się bardzo nieprzewidywalnie. Z uwagi, że sezon podlodowy już skończyłem i nie chciałem dłużej ryzykować, trzeba było odwiedzić płynącą już od niedawna Motławę. Wczoraj w przyłowie, obdarzyła mnie fajnym szczupakiem. 





W sumie nie było to pierwsze rozpoczęcie sezonu nad Motławą, z uwagi na wspomnianą pogodę, która wcześniej już pozwoliła na łowienie, a potem znów skuła wody kanałów. To łowisko jest niestety nietypowe, dla mnie, czyli wędkarza który starał się zawsze polować na bardziej dzikie, agresywne ryby, zamieszkujące różne jeziora za dzieciaka. Tutaj pasiaki są jednak bardzo chimeryczne, gdzie często trzeba korzystać z najbardziej finezyjnych metod i przynęt, co w przełożeniu na dość obfity sezon podlodowy (który dość rzetelnie opisywałem na swoich blogu wędkarskim), powodowało problemy z przestawieniem się na tą szarą rzeczywistość. Oczywiście słowo chimeryczne nie jest moim zdaniem zbyt trafnym określeniem, bo znając ludzi, którzy na tej rzece spędzili przykładowo 20-30 lat, zwyczaje tych ryb nie będą niczym niezwykłym.




Choć złapałem trochę okoni w przedziale 25-30cm, popełniłem tej zimy na Motławie trochę błędów, a dokładniej to, że nie potrzebnie komplikowałem sobie łowienie. Poprzednie okoniowe wiosny były dużo lepsze, ale kombinator Bartek musiał się włączyć w moim wędkarskim świecie ;). Jakoś tak mam, że lubię szukać nowych rozwiązań, które mają mnie "rzekomo" przybliżyć do wielkich okoni. Do tego podświadomie uciekam od miejsc, które większość wędkarzy najchętniej odwiedza, bo nie lubię łowić w tłoku. Chcąc nie chcąc, niestety to też wpływa często negatywnie na wyniki. Pytanie, czy ktoś stawia na relaks czy na ryby. Kombinowałem w złą stronę, jak to powiedział Maciek, trochę po amerykańsku, a często omijając tradycyjne metody. Niestety, ale okonie w przebłyszczonych, polskich wodach to nie basy łowione przez amerykanów, a niekiedy strasznie "przymulone" stworzenia. Druga sprawa to rozmiar przynęt - jak mawia mój drugi kolega Dawid "okonie to nie kamień filozoficzny" i moim zdaniem, jak słabo żerują, to trzeba je łowić na micro przynęty. Jakąś opcją jest też wtedy pójść do domu, bo nie jest to "nasze łowienie" i tak podejście jak najbardziej rozumiem. Jednak propagowanie przez takich wędkarzy idei, że duże okonie nie biorą na malutkie przynęty to bzdura. Kto raz spróbował łowienia na mormyszkę i widział brak brań, nawet w tych samych dziurach na blaszki, poziomki, będzie wiedział o czym mówię. Z lodu też okoniarz nauczy się, jak małe detale wpływają na sukces. Są jednak dni, że okoń jest agresywny, a wręcz chętniej będzie atakował duże przynęty. Wtedy taki 4" keitech nie jest niczym niezwykłym, a dodatkowo pomoże nam wprowadzić selekcję.



Próbowałem tej zimy łowić na Caroline Rig i powiem, szczerze, że na "chimerycznych" łowiskach nie sprawdza się należycie. Kilka okoni tej zimy na nią złowiłem, w tym nawet jednego okonia, który nieznaczenie przekroczył trzydzieści centów, ale szału nie było. Warto wspomnieć o dużym procencie niezaciętych brań. Stosowałem do niej różne przynęty, często z użyciem haków offsetowych. Kombinowałem z opóźnianiem zacięć, jak i szybkim reagowaniem, ale niestety ryby nie chciały zazwyczaj pewnie zasysać przynęty. Gdy używałem normalnych haków, często zbierałem wiele rzeczy z dna czy trafiając na twardy zaczep, nawet przy stosowaniu nie większego obciążenia niż 5gr. Bolesnej lekcji Caroliny doznałem w ostatni poniedziałek, gdy inni dużo lepiej połowili. Faktem jest to, że nie chciałem stać w tłoku i też obławiać miejsca, gdzie większość okoni się zatrzymała, ale jednak. Ponadto przy zastosowaniu cienkich plecionek, "Carolina" często się plącze, szczególnie gdy inni wędkarze patrzą nam się na łapy, co skutkuję wiązaniem nowych zestawów, a nie łowieniem. Na takie niemrawe ryby lepszym rozwiązaniem, może okazać się odwrócony boczny trok, który mam w zamiarze opisać dokładniej na swoim blogu wędkarskim z innymi, bardziej dystansowymi metodami połowu.

Okoń 32cm na Caroline Rig, a dokładniej Keitecha Sexy Impact.

Gdy ryby stoją bliżej nas wolę łowić metodą jigową. Oczywiście nie zawsze jest to agresywne podbijanie, a często szuranie po dnie, bez użycia szczytówki. Warto gdy okonie naprawdę słabo żerują, zostawiać przynętę nieruchomo na dnie, po czym podrygiwać nią w miejscu samą szczytówką bez kołowrotka. Tak czy inaczej, metody takie jak boczny trok, drop shot, ograniczają nas metodą prezentacji, a przy użyciu główki jigowej czy czeburaszki, mamy pełne pole do popisu naszej kreatywności. Jeżeli mogę coś dodatkowo doradzić, ograniczajmy nasz ekwipunek do minimum, a stawiajmy bardziej na mobilność. Szczególnie, że w wodach tego typu, okonie często się przemieszczają i nie jest to woda mistrzów jednej miejscówki. Na tą porę roku polecam jak najbardziej różnego rodzaju gumowe imitację robactwa, na które nie wiadomo co usiądzie.

Ręcznie wykonane przeze mnie główki wolframowe. Rzadziej używam czeburaszek z tego materiału z uwagi na ich wysoką cenę.

Mój ukochany, dzielny zestaw do najmniejszych cukiereczków.

Wczoraj wpadłem po śniadanku na chwilę nad Motławę. W pierwszy rzucie zdjąłem łowiąc na bardzo lekko średniego okonka. Potem gdzieś po dwóch czy trzech rzutach, szurając po dnie małym fish up'em 1,5", poczułem przytrzymanie, które nieśmiało zaciąłem. Z początku myślałem, że to zaczep, ale po chwili ryby ruszyła, robiąc piękny odjazd z hamulca. Cała zabawa polegała na tym, że łowiłem swoim najbardziej delikatnym kijkiem pod spinningowy białoryb, czyli Quantemem Centex, plecionką 0,04 z dowiązanym metrowym przyponem z żyłki 0,12. Myślałem z początku, że mam pięknego leszcza, bo w tym miejscu, "batmani" wyciągali piękne łopaty. Ryba chodziła przy dnie jak glonojad, dość statycznie, raz w lewo, raz w prawo, a ja nie wiedziałem z jakim gatunkiem mam do czynienia. Pogoda nie była zbyt dobra i gdy spostrzegłem jakiegoś przechodnia zapytałem, czy się śpieszy i czy pomoże mi z podebraniem. To pierwsze pytanie było dość istotne, bo ryba jeszcze trochę walczyła. Gdy pierwszy raz zobaczyłem na sekundę przy powierzchni przeciwnika, naprawdę myślałem, że mam leszcza ze trzy kilo. Za bardzo chciałem ;). Potem jednak zobaczyłem ładnego szczupaka. Jeszcze chwila holu, podpowiedź dla miłego nieznajomego, który zgodził się mi pomóc, żeby starał się go złapać do kosza podbieraka od ogona  i szczupak był nasz. No prawie, bo jeszcze trzeba go było zwindować do góry za pomocą długiej sztycy. Niestety pod koniec wciągania podbieraka, drugi od dołu skład sztycy pękł wzdłuż maty węglowej, ale udało się złapać szybko podbierającemu za następny element i mogłem szczupakowi zrobić zdjęcie. Zabawa była, oj była, a ryba do tego jeszcze w dobrej kondycji, bo trudno ją było chwycić. Szczupak był zacięty idealnie na zewnątrz pyska. Szybkie mierzenie pokazało 72cm. Jak widać, w wędkarstwie trzeba mieć szczęście i niekiedy je mamy w nadmiarze, a innym razem robimy wszystko podręcznikowo, a ryby wypinają nam się.





Na koniec sztyca po przejściach.



Zobaczymy co ta dziwna wiosna nam dalej przyniesie. Ja niestety w najbliższe dni, jak zwykle nie będę mieć czasu na wędkowanie.

Serdeczności
B.

5 komentarzy:

  1. No i pięknie. +10 do morale i szczęścia ;)
    Ja jeszcze nie mam gdzie łowić, lody nie puściły i niestety nie zanosi się na to. Weekendowo może być ok. -10.
    Fajna ryba, gratuluję.

    OdpowiedzUsuń
  2. A dzięki bardzo, miałem farta po prostu. Wgl ostatnio mam przekonanie, że jak łowię ryby na budżetowy sprzęt, to mam większy handicap. Tak jakby ryby bardziej go lubiły. Sprawdzałem, też jak idzie polakom w Kazachstanie i są bodajże na trzecim miejscu drużynowo jak dotąd. ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, czy w tym roku wypłyną takie kwiaty polskie jak po ostatnich mistrzostwach. Gorzkie żale, granie w kręgle itp.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale grubas, gratki ! :) Piękne widoki masz przy tym łowieniu. Na ryby na starówkę, nie każdy ma tak dobrze

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo Bartek, piękny :)

    OdpowiedzUsuń