Myślę, że jest to pokarm bliższy troci niż śledź. Sam jakbym był trocią jadłbym je. Bo wchodzi taka biedna troć do sklepu i co ? Same śledzie. W puszcze w sosie pomidorowym, w oleju, na święta też troć pojedzie do domu i co ? Śledzie.. Pojedzie na studia i co ? Matka troć da jej bigos na drogę ze śledzi..
A tak wpadnie sobie pod plaże i chapnie tubiska.. ; )
Dzisiaj moja taktyka się powiodła. Najpierw obszedłem interesujący mnie fragment plaży i mniej więcej w połowie doczekałem się puknięcia. Sam do końca nie wiedziałem czy to branie, czy uderzenie błystki o kamień.
Ale wracając już powoli do domu, postanowiłem zatrzymać się w tym miejscu jeszcze na chwilę. W pierwszym rzucie, po położeniu błystki na dnie i poderwaniu jej z dna nastąpiło uderzenie i wymiarowa troć zagościła po przyjemnym holu w moim podbieraku. Będzie smaczny obiadek.
Hahahahaha ! :)))
OdpowiedzUsuńUśmiałem się !!!
Właśnie sobie zagryzam śledziki, a tu takie opisy kulinarne ! :)