Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

wtorek, 24 kwietnia 2018

Okoniowych zabaw na mieście ciąg dalszy.

Cóż, ostatnio jakieś moje koncepcje się spawdzały, więc postanowiłem to kontynuować. Za mną dwa kolejne wypady i na szczęście dalej coś się działo.




Na Motławie nastał okres, w którym jak wspominałem wcześniej dużo bardziej się odnajduję. Mam na myśli to, że ryby przy cieplejszej wodzie, są dużo bardziej rozproszone i żeby coś złapać, nie muszę już stać w tłoku okoniarzy, którzy dostali cynk gdzie gryzą.

Teraz nadszedł czas, w którym ryb trzeba szukać i żeby złapać dwa ładniejsze okonie trzeba przykładowo przesunąć się o kilkaset metrów. Ja się w tym dobrze odnajduje, bo lubie się przemieszczać między miejscami i wyobrażać sobie w głowie, jak zaprezentować daną przynętą w skrajnie różnych miejscówkach. Łowienie to nie polega na tym, żeby w jednej miejscówce wypróbować całe pudełka z okoniowymi smakołykami, tylko spróbować 2-3 killerami i iść dalej. 
Mobiliność mobilnościa, ale lekka kombinatoryka też musi być; ostatnio z kolegą, który obławiał dane miejsce wcześniej zamieniliśmy się wędkami i od razu po pierwszym rzucie złapał trzydziestaka, a ja potem dołożyłem ładnego okonia 30+ Często patrzę na co danego dnia najlepiej gryzą i potem często daną gumką tego dnia łowię najwięcej. Nie warto się skupiać tylko na jednej, dwóch gumach, który dały nam ryby w poprzednich wypadach, tylko wytypować sobie kilka killerów i z nimi robić zamęt w wodzie. 

Ogólnie każdego wypadu miałem przynajmniej jednego okonia od trzydziestu centów w górę. Sporadycznie trafiały się dwa takie kontakty i do tego oczywiście trochę rybek po dwadzieścia parę centów.




Największy okoń, podczas dwóch ostatnich wypadów miał 33cm, ale był większy gabarytowo od chudzinki z poprzedniego postu. Też po tarle, ale już w lepszej kondycji. Co ciekawe w jednym miejscu, wyciągałem na przemian ryby wytarte i nie, ale coraz już więcej tych pustych. Tarło to bardziej skomplikowany proces i nie jest tak, jak myślą co niekótrzy, że wszystkie ryby nagle idą na tarło. To bardziej rozłożony w czasie proces, gdzie różne stada podchodzą do niego w różnym czasie.





Oksów w tym roku połowiłem już sporo, chyba naprawdę wkrótce odpocznę przy spławiczku.


***
Dzisiaj jeszcze udało się dołowić jedną fajną rybkę i przedstawiciela białorybu. Niestety padający deszcz szybko zniechęcił mnie do dalszego wędkowania. 







Serdeczności,
B.

4 komentarze:

  1. Moje gratki, super ryby. Powiedz kolego, jakiej wędeczki obecnie używasz na Motławie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Do takiego delikatnego łowienia używam quantuma felchen centex. Teraz ogólnie zbroję sobie w pracowni kijek ciut mocniejszy, gdzie spora część blanku będzie z włókna szklanego. Ogólnie okoń, Motława niby jeden kij wystarczy, ale tak naprawdę jakbyś mocniej się w to wkręcił, to jeden kij byś miał do małych gumeczek, drugi do dropa, a trzeci np. do przynęt twardych. Trzeba dostosować się do zwyczajów okoni w danym okresie roku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne oksy.

    OdpowiedzUsuń