Zjawiłem się dzisiaj nad łowiskiem skoro świt. Wziąłem ze sobą swojego bata Mikado 7metrowego, którego uzbroiłem w gramowy spławiczek i przypon z żyłki 0,12 uwieńczony hakiem #10. Z zanętę posłużyła mi mieszanka płociowej zanęty Lorpio z ziemią bełchatowską. Do mieszanki dodałem ugotowanych konopi, garstkę pinek i kukurydzy.
Niestety, ale nie wstrzeliłem się dobrze. Złapałem tylko jedną ładną płoć, a poza tym mniejsze niefotogeniczne sztuki 20-25 cm. Być może dobrałem złe miejsce, ale moim zdaniem mogłem popełnić błąd w nęceniu. Łowiłem na dość mulistym dnie, na głębokości niecałych dwóch metrów, dlatego skorzystałem z ziemi, ale woda ta jest przypływowa i ma dość niewielki uciąg, ale jednak ma. Teraz myślę, że powinienem skorzystać z gliny rozpraszającej, bo podany przeze mnie towar mógł szybko spłynąć z pola łowienia. Druga sprawa, że w wodzie z uciągiem, może lepiej byłoby założyć cięższy spławik czy też użyć jakiejś śruciny, która leżałaby z przyponem na dnie, żeby tą "przepływankę" spowolnić czy też zrobić zestaw tak, żeby leżał bardziej nieruchomo na dnie? Interesują mnie większe płocie, 30+ i może one wolą taką prezentację przynęty, niż przesuwający się pokarm ? Warto było chyba też połowić bardziej cienko. Moimi przynętami była kukurydza z białym robakiem, czy też 4 białe robale na haku, a na słabsze żerowanie ryb, mogłem spróbować łowić na ochotki z pinką. Lubię łowić grubo większe ryby, ale to jak wiadomo, zależy często od dnia. Druga sprawa, że schodzenie poniżej 0,12 w moim łowisku pełnym roślinności i zaczepów to proszenie się o straty ładnych ryb. Pytanie, czy lepiej łowić grubo i trafić, czy ryzykować ?
Jestem początkujący jeżeli chodzi o bardziej profesjonalne łowienie białorybu na spławik, także prosiłbym osoby czytające mojego bloga, które pasjonują się tą metodą o weryfikację moich spostrzeżeń co by można było zrobić lepiej.
Serdeczności,
B.
Odpowiedź na twoje pytanie- ryzykować
OdpowiedzUsuń