Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

sobota, 14 kwietnia 2018

Spinningowy białoryb we kwietniu.

Ostatnio zgodnie z założeniami, pomału przestałem się już celowo nastawiać na okonie z powodu ich tarłowych igraszek i przez trzy ostatnie wypady próbowałem przechytrzyć coraz to modniejszy spinningowy białoryb. Czy były udane, szczerze powiedziawszy i tak, i nie.






Swoje wypady, jak łatwo można się domyślić były skierowane ku Motławie. Z informacji jakie zdobyłem, okoń rozszedł się już z odcinka morskiego i tłumy spinningistów w większości z bocznymi trokami powoli malały. Słyszałem o pojedynczych sztukach 30+ na płytszych odcinkach i jakieś leszczykach trafianych łupem przy okoniowaniu. Ogólnie szał mijał. Z ciekawostek, w internecie krąży filmik z holu łososia 80+ z okolic "Soldka" sprzed kilku dni, który połakomił się na powyższą metodę, ale niestety przy problemach z podebraniem wypiął się. Co dla niektórych będzie to kontrowersyjne, ale wiele osób korzystając z prawa, łowi legalnie na żywe robaki, za pomocą troka. Wody morskie rządzą się swoimi prawami, które dość sporo różnią się od RAPR PZW.

Wracając do mojego łowienia, postawiłem na nieco większy rozmiar, czyli robactwo od fish up'a 1,5", głównie z uwagi na dość mocny wiatr - wychodzę z założenia, że im opad wolniejszy tym lepiej, a łowiąc na trochę większą przynętę, mogłem założyć większe wolframowe obciążenie. Długo nie musiałem czekać i pierwsze krąpie, leszczyki meldowały się na mojej wędce ultralight. Ryby tego dnia były agresywne i reagowały nietypowo, na dość znaczne podrygiwania szczytówką. Szczególnie branie krąpia było mocne i wyraźne na tyle, że poczułem je na blanku.




Trzeba przyznać, że gumowe robactwo od ukraińskiego producenta, jest skuteczne i co na minus, to niestety coraz częściej stosowane na gdańskiej Motławie - okonie tam są codziennie kuszone (a wręcz bombardowane) wszystkim co jest w katalogach, ale wymyśliłem sobie nowe przynęty, które trzeba będzie zamówić i przetestować.

Tego dnia, też przekonałem się, że najmniejsze rozmiary tych gum, są skuteczne na duże okonie. Z bólem serca, pisząc ten tekst muszę wspomnieć o przegranej walce z pasiakiem w okolicach czterech dyszek, który mi się krótko mówiąc po ładnym holu wypiął. Analizowałem potem co mogłem zrobić źle i jednym co mogę sobie zarzucić, to może ciut zbyt mocno ustawiony hamulec. Oczywiście wchodził do gry podczas holu, ale najczęściej łowię na bardziej rozkręconym ustawieniu. Zresztą większość osób łowi na co dzień na jeszcze bardziej dokręconym niż ja tego felernego dnia, więc po prostu warto się pogodzić z tym, że okoń słabo się zaczepił. Hak był ostry, zaciąłem w tempo, a też, że ryba chciała wchodzić w nabrzeże, ja nie mogłem do końca jej na to pozwolić.

Wkurzony, mając do wyrównania rachunki, następnego dnia rano przed obowiązkami dnia codziennego, stawiłem się nad Motławą. Miejsca obławiane dzień wcześniej niestety milczały, więc trochę się poprzemieszczałem. W końcu na pocieszenie trafiłem jednego okonia trzydzieści z małym plusem i dołowiłem trochę mniejszych. Niestety tego dnia białoryb był całkowicie nieaktywny, a ja po króciutkiej sesji udałem się do domu.



Ostatnia wczorajsza wyprawa, była już rasowo białorybowa. Myślałem nawet czyby nie wybrać się z feederem, ale mimo wszystko postawiłem na spinning w najlżejszym wymiarze. Nie było już tutaj pół środków, tylko malutkie micro jigi, o ciężarze około 0,5gr.

Mimo wiatru, który nawet był bardziej dokuczliwy niż ostatnio, uparłem się i konsekwentnie szukałem ryb - w sumie poświęciłem na to dużo więcej czasu niż zazwyczaj. Gdy w końcu udało się przyciąć coś większego, pomyślałem o ładniejszej płotce, które swoją drogą trzeba przyznać mnie lubią. Nie myliłem się i pierwszy raz przekroczyłem trzydzieści centów tego gatunku w tym roku. Dołowiłem do tego jeszcze dwie sztuki trochę mniejsze i wyprawę mogę uznać za udaną. I dość mocno opaliłem się na twarzy, bo było dzisiaj cholernie słonecznie, a ja łowiąc na bardziej otwartym terenie przekonałem się, że przyszła już piękna, ciepła wiosna.





Dzisiaj dobrą robotę robił klasyczny "wzdręgowy" jig, czyli czarna jeżynka, z czerwonym ogonkiem.

Co do planów, to dalej będę się skupiał typowo na białorybie, a jak wyjdzie w praniu, zobaczymy.



Serdeczności,
B.

3 komentarze:

  1. W końcu wiosna panie, nie ma jak mieć szansę opalić się na rybkach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałbym mieć takie łowisko pod nosem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co, ja zanim nie przepadam. Wkurza mnie ten syf i tłumy, jedyny plus, że blisko. A co do samych rybek, to jak przykładowo łowisz na Odrze, ryby agresywne, to tutaj jest więcej dłubaniny, bo są chimeryczne. I też wydaję mi się, że na odrze np. bolenie, sandacze są duuuużo większe. Sandacz 70 tutaj to jest już wyczyn, sam może dwa takie widziałem i to na zdjęciach. Dzisiaj znowu złapałem okonia 30+ na Motławie, ale wstawię za jakiś czas, bo nie chcę zdradzać miejsc, a te okonie się przemieszczają po kilku dniach ;)

    OdpowiedzUsuń