Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

czwartek, 5 kwietnia 2018

Okonie we kwietniu.

Ostatnio chciałem coś zmienić w swoich wypadach, ponieważ nawet pomimo niezłych efektów, byłem już zmęczony łowieniem w środku miasta nad motławskimi deptakami i postanowiłem udać się w trochę bardziej ustronne miejsce. Myślałem nawet nad pierwszą wiosennym wypadem z feederem, ale jakoś spinning przeważył.





Jeżeli mam być szczery, to z typowej białorybowej metody zrezygnowałem, bo nie chciało mi się dzień wcześniej jechać do wędkarskiego po robactwo, zanęty i postanowiłem wymodzić coś z klamotów, które mam zawsze w domu. Ten wypad miał być ukoronowaniem sezonu, który dobiega wraz z przystąpieniem okoni do tarła i trwa mniej więcej od drugiej połowy maja, kiedy wychudzone okonie zaczynają powoli gryźć i kończy się właśnie we kwietniu. Obserwując wodę, zauważyłem że przez atak zimy na przełomie lutego i marca, wszystko w przyrodzie opóźniło się u mnie mniej więcej o dwa tygodnie. Przykładowo, rok temu, dokładnie o tej samej porze okonie zaczynały już tarło, a wczoraj jak się okazało nie widać było jeszcze oznak, żeby okonie miały lada dzień zacząć swój godowy taniec.

Mimo, że wybierałem się na pieszy wypad, zabrałem ze sobą dwa kije. Miałem więcej czasu, a jednym z ostatnich wypadów, chciałem obłowić teren najlepiej jak potrafiłem. Przygotowałem sobie dwa zestawy: mianowicie jeden do drop shota, gdzie swoją szansę dostał Phenix tx 712S, zestawiony z shimanowskim vanquishem 2500S, a drugi to radykalny ultra light, z moją ukochaną kluseczką, a mianowicie Quantumem centex 2,10 z kołowrotkiem daiwa ninja 2000. Do dropa użyłem nowej plecionki (Dragon hm-x forte 0,08), którą dostałem z zaskoczenia "na zająca". Byłem do niej dość sceptycznie nastawiony, ze względu na szary kolor; zawsze jakoś wybierałem plecionki w bardziej naturalnych kolorach np. ciemno zielone. Przy dropie jest też ten problem, że odcinek fluorocarbonu jest dużo krótszy w moim przypadku, z uwagi na małe szczytowe przelotki i problem z rzutami przez zahaczający o nie węzeł, co skutkuje większym eksponowaniem plecionki w wodzie, w pobliżu przynęty. Z średnicą fluorocarbonu nie szaleje, przy używaniu małych przynęt i ciężarków 5-7gr, średnica 0,22 spokojnie wystarcza. Drugi zestaw to klasycznie plecionka 0,04 techrona z przyponem z żyłki 0,12-0,14.



Będąc nad wodą bardzo wcześnie, niestety nie wstrzeliłem się z żerowaniem ryb. Okonie, ani białoryb nie chciały współpracować, a jedynie mały szczupaczek zaatakował małego 1,5" flit'a od fish up'a przeznaczonego jakiejś ładnej płoci. Dopiero po około trzech godzinach, znalazłem miejsce z oczkującą drobnicą i postanowiłem je dokładnie na koniec wypadu obłowić. Niestety małymi przynętami poniżej grama dorzucić do tego skupiska ryb nie dałem rady, więc postanowiłem założyć czeburaszke 1,5gr z raczkiem (baffi fly) również od ukraińskiego producenta. Kombinując z prowadzeniem, zauważyłem że ryby reagowały na bardzo niskie podbicia sama szczytówką bez użycia kołowrotka, po czym trzeba było pozostawić przynętę na kilka sekund nieruchomo. Po kilku rzutach, gdy po delikatnych podbiciach chciałem przesunąć gumkę po dnie, poczułem opór. Myślałem, że to już nawet sensowny okonek, ale na koniec holu pokazała mi się całkiem ładna płotka, taka ze 27/28cm. Byłem dość zaskoczony, bo ta przynęta jak na płoć nie była zbyt mała, a ryba zassała ją tak, że musiałem przy wyhaczaniu użyć szczypiec.




Łowiąc dalej w ten sposób miałem jakiś delikatne podszczypywania (głównie gry przynęta leżała nieruchomo na dnie) i czasami przycinałem niewielkie okonki. Postanowiłem przestawić się na wędkę z drop shotem i założyłem troszkę większą gumkę, a mianowicie flita 2". Do tego widząc, że ryby nie chcą się podnosić i są zainteresowane tylko pokarmem przy samym dnie, zacisnąłem ciężarek bardzo blisko haka, gdzieś na 15-20 cm. Długo nie musiałem czekać i poczułem dość agresywne branie, dlatego myślałem, że przyciąłem szczupaczka. Na szczęście się myliłem i zaraz podebrałem już ładnego okonia, takiego na dobre 34cm.



Dalej nic się nie działo, a ja kombinowałem zmieniając co chwila przynęty. Nie chciałem się przesuwać, bo wiedziałem że okonie tam są, tylko jak widać tego dnia nie chciały zbyt dobrze żerować. Gdy przynęty pierwszego rzutu, czyli gumowe robactwo w zgniłych kolorach przestały działać, założyłem chamskiego białego keitecha shad impact 2". Znowu poczułem mocnego pstryka i po zacięciu przyjemny opór. Ryba osłabła, wyłożyła się na powierzchni wody, a ja pewnie podebrałem ją ręką. Drugi raz udało mi się przekroczyć 30cm, chociaż ten był już mniejszy.



Niestety potem się już nic nie działo, po za niewielką płotką, która zaatakowała o dziwo drop shota i klasycznie mówiąc, magiczne pół godziny tego dnia minęło. Brania okoni były agresywne, gdzie czuć je było nawet w dłoni, jednak zahaczały się płytko, za górną wargę. Zbrojąc gumy drop shotowe za pyszczek, często właśnie tak to wygląda i do tej metody, jako jedynej przy okoniach, używam bardzo szybki, wręcz suchy kij. Pasiaki mają tą górną wargę (szczególnie przy większych osobnikach) twardą, dlatego taki kij się przydaję, a przy tym ryby przy szczytowym ugięciu wędki nie spadają. Oczywiście ważne jest ustawienie hamulca, gdzie nie jest on ustawiony lekko, jak przy klasycznym UL, ale mocniej, tak żeby odzywał się dopiero przy większym pasiaku.

Wiosenne kilery od Fish Up'a: Flit, Baffi Fly, Tanta. Do drop shota używam większych 2" przynęt.

Jak widać okonie tego dnia nie myślały jeszcze o tarle, a stały w miejscu, gdzie gromadziła się drobnica. Pogoda jest już przyjemna, a ja nawet wczoraj chodziłem już w krótkim rękawku, więc to kwestia raczej dni, niż tygodni, kiedy ryby zajmą się same sobą. W tym tygodniu czasu już nie znajdę, więc zapewne następnym wypad może być tym feederowym. Oczywiście spinningowy białoryb też tej wiosny będę uskuteczniał, jednak chciałbym chociaż raz w końcu odpocząć i popatrzeć się w szczytówki, z zimnym piwkiem w ręku ; )


Serdeczności
B.




3 komentarze:

  1. Kurde, czas dupsko ruszyć, GaGacek też już ładne paski wyjął. Fajne rybki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. No jak chcesz połapać okoni jeszcze, to bym się śpieszył, bo u mnie dobry tydzień i będzie tarło ;) a on dość długo do siebie dochodzi, tak zaczyna brać dobrze dopiero druga połowa maja. One są teraz najłatwiejsze do złowienia, bo są zbite - jak znajdziesz masz zabawę. Tylko trzeba je finezyjnie łowić, nie są zbyt agresywne. ;) Ja teraz nie mam czasu niestety, Tobie życzę powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny wypad, zazdroszczę, ładne rybki, brawo : )

    OdpowiedzUsuń