Polecany post

Drop shot - opis metody.

Mimo, że pisałem już na swoim blogu wędkarskim sporo odnośnie metody drop shot, to dalej dostaję o nią sporo zapytań. Z uwagi, że za oknami ...

środa, 30 marca 2016

Ryobi Slam 2000.

Kupując ten kołowrotek kierowałem się dwiema rzeczami. Przystępną ceną oraz jego niska masą. Wydawał się być produktem, który pasowałby jak ulał do okoniówki. Zdecydowałem się zatem na model 2000. Katalogowo wygląda to imponująco, ale jak było w praktyce ? Zapraszam do mojej recenzji.




Kołowrotek posiadam od marca zeszłego roku. Jego wartość na naszym wędkarskim rynku to ok 300 złotych. Mało jak na inne kołowrotki o podobnej masie, firm takich jak Daiwa czy Shimano. Oczywiście do głowy przychodzi pytanie o materiał z którego jest zbudowany, bo metal to w wypadku tej ceny rzecz wątpliwa. Katalogowa ten materiał nazywany jest kompozytem NCRT. Możemy przeczytać; "Materiał ten to połączenie włókien węglowych z tytanem, które pozwoliło uzyskać kompozyt znacznie zmniejszający masę - w porównaniu z tradycyjnymi materiałami nawet o 25%. Kolejną cechą NCRT jest zwiększenie sztywności i stabilności". - Kołowrotek jednak na moje oko, nie wygląda w pierwszym zetknięciu z nim jak maszynka mająca posłużyć nam lata. Jedyny metalowy element, który wydaję się solidny to rączką i piankowy uchwyt (który jest swoją drogą bardzo wygodny). Jednym słowem widać, że do górnej półki trochę mu brakuje. Do okoniowego łowienia jednak jego "body" powinno wystarczyć i nie zauważyłem do tej pory żadnego zużycia materiału czy też innych uszkodzeń. "Filigranowa" obudowa spełniła swoje zadanie także mały plusik. Tutaj jednak zaczynają się schody. Pierwsza rzecz, która jest sporym minusem tego kołowrotka to wielka stopka. Jest gruba i nie mieści do standardowych uchwytów "FUJI" wędek określanych jako light. Moim zdaniem jest to spowodowane gorszą jakością materiału w porównaniu do kompozytów droższych i widocznie inżynierowie musieli stworzyć taki projekt aby konstrukcja wytrzymywała trudy łowienia. Bądź technologia, z której korzystała firma Ryobi nie pozwalała zrobić jej węższej. Tak czy inaczej, nie mogę dokręcić odpowiednio uchwytu wędki (nie chcąc go uszkodzić). Zdarzało się, że kołowrotek niestety odkręcał się w czasie łowienia.. Co do "body" warto także zwrócić uwagę na szybko schodzące napisy (kalkomanie) ze szpuli. W łowieniu absolutnie to nie przeszkadza, ale raczej w kołowrotkach za które zapłacimy więcej takie rzeczy nie mają miejsca.




Przechodząc do mechaniki, na fishing-test.pl mogłem przeczytać, że jego praca przypomina prace maszynek za 1000 zł w górę. Powiem tak.. nie, nie przypomina. Nie wiem skąd się wzięło to porównanie. Do maślanej pracy Shimano jest tutaj daleko. Mogę jednak powiedzieć, że kołowrotek chodzi płynnie i za te pieniądze jestem jak najbardziej zadowolony. Zaznaczam, że łowiłem nim w ciężkich warunkach pogodowych, śnieg, deszcz. Ogólnie kołowrotek mocno dostawał po czterech literach i działa. Oczywiście nie zanurzałem go w wodzie, czy taplałem w piasku. Piszę, bo niektórzy tak robią. ; ). Co do nawoju jest też dobrze, a nawet bardzo. Kołowrotek dobrze układa plecionkę. Nie tworzą się brody, a fabrycznie nowy kołowrotek nie wymagał ingerencji w wyważanie nawoju za pomocą podkładek.



Drugą rzeczą, która nie podobała mi się w tym kołowrotku jest moim zdaniem mało precyzyjny hamulec. Tzn. średnio pasuje pod mój styl łowienia. Łowiąc na drop shot'a na małe haki, bądź haki offsetowe nie lubię jak kołowrotek oddaje linkę od razu przy zacięciu. Sprawy się mają inaczej przy łowieniu ryb łososiowatych. Tak czy inaczej, trudno mi go ustawić tak żeby przy zacięciu nie oddawał linki, a potem przy mocniejszych zrywach większej ryby wchodził do gry. Musiałem łowić zatem na dość mocno zaciśniętym hamulcu i odkręcić go w czasie walki z większą rybą. I tutaj pojawiał się problem bo hamulec jest dość krótki. Przy precyzyjniejszych modelach, trzeba się sporo nakręcić pokrętłem aby uzyskać widoczny efekt poluźnienia hamulca. Tutaj wystarczy go delikatnie przekręcić i odpuszczamy hamulec bardziej niż byśmy chcieli. Trochę tak, jakby w manualnej skrzyni biegów brakowało trójki albo czwórki. 

Co do funkcjonalności całego zestawu jaki otrzymujemy trzeba zwrócić uwagę na brak zapasowej szpuli. Tutaj przychodzi mi na myśl porównanie, może trochę wredne, ale z tym najbardziej mogę się zgodzić jeśli testerzy porównują ten model z kołowrotkami za 1000zł +. Konstrukcje Made in Japan również nie mają w zestawach zapasowej szpuli.

Oceniając kołowrotek ogólnie, nie jest na prawdę tak źle. Wyciągnąłem na niego sporo ciekawych ryb. Jadąc z nim na ryby nie miałem przeświadczenia, że coś nagle się popsuję co przy moim stylu łowienia jest już małym sukcesem.  Kołowrotek przy "okoniowym" łowieniu okazał się trwały, dobrze układał linkę. Ponadto poprawnie wyważał mój kij. Jednak dwa minusy "bardzo gruba stopka" i "mało precyzyjny hamulec" skłaniają mnie do poszukania czegoś innego. Nie mniej jednak, za tą ceną uważam jakość i użytkowość kołowrotka na przyzwoitym poziomie. 




Ogólna ocena 6,5/10.



To jest moja pierwsza recenzja sprzętu na tym blogu, więc proszę o wyrozumiałość. W dodatku zaznaczam, że treść w niej zawarta jest subiektywna i może dalece się różnić od innych tegoż kołowrotka.

2 komentarze:

  1. Słuchając tego co piszą w fishingtest będziesz chodził w sandałach w zimę .
    Nie czytam tego zakłamanego marketingowego testowego forum po tym jak się przejechałem zakupując zachwalana plecionkę POWER STRIKE opisana jako jedwab , mało nie ogłuchłem od szumu a sztywna jak cholera plecionka .

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja albo stosuję zwykłą tanią plecionkę Mikado (widoczna na kołowrotku) i za tą cenę jest naprawdę w porządku ; ) Jak chcesz aby miała bardziej okrągły przekrój i nie szeliściła to bym poszukał czegoś japońskiego. Ale wtedy ceny są od 120zł wzwyż za szpulkę..

    OdpowiedzUsuń